Uosobieniem zwyrodniałego kompleksu Niecieczy i jego zawodowej drużyny piłkarskiej pozostaje szeroko rozumiana warszawka. To stamtąd wyszło solenne wyznanie właściciela Legii o wyjeździe na mecz „gdzieś na wieś”, jako dopustu bożego, któremu można zażegnać „spuszczeniem” z ekstraklasy.
Pierwszy spadek z ekstraklasy rzeczywiście pokazał swego rodzaju łżesolidarność części ligowców, którzy przy cichym wsparciu arbitrów Przesmyckiego, zrobili swoje. Ideologicznego podkładu dla unicestwiającej, mokrej roboty, dostarczyli stołeczni dziennikarze, z których jeden wprost oznajmił, że „polskiej piłce Nieciecza jest niepotrzebna”… Najlepiej zatem, gdyby na ekstraklasę monopol miały kluby-weterani afery korupcyjnej, pierwszej dekady XXI wieku! Otrzepane z zarzutów, na parę sezonów odstawione na boczny tor, z wymienionymi, przefarbowanymi, działaczami, teraz mają czuć się kimś lepszym, bo mają pochodzenie miejskie lub metropolitarne. Żadnego poważnego odporu na te ex cathedra formułowane twierdzenie zbędności Niecieczy w sporcie piłkarskim, w dostępnej publicystyce, nie spotkałem. Nawet ci, których pani prezes Danuta podkarmiała wyrafinowanymi daniami tarnowskiego Imperialu, sznurowali języki w rzeczonym temacie…
Kiedy jednak Nieciecza nabierała rozpędu sportowego, w najwyższej klasie sięgnęła po 8 miejsce, kiedy obok stadionu głównego stanął ośrodek treningowy, kiedy zaplecze młodzieżowe prężnie szło do przodu, wtedy ubogiego krewnego przestano publicznie zniechęcać. Upadła koncepcja oczekiwanego znudzenia się państwa Witkowskich systematyczną szarpaniną, a to ze stronniczymi pismakami, a to przekrętami w sędziowskich uniformach, a to z trenerami, którym się wydawało, że biorą pieniądze w bantustanie…
Witkowscy, chociaż stracili sporo zdrowia na użeraniu się z przypadłościami naszego futbolu, znajdują w sobie nowe pokłady energii, formując nową, rodzinną, drugą zmianę pokoleniową, odciążającą rodziców od bieżących zadań w kierowaniu zespołem i klubem. Pojawienie się Termaliki na ogólnopolskiej scenie piłkarskiej odebrane zostało niczym wkroczenie na pańskie salony służby dworskiej w nieglansowanych butach…
Szybko się okazało, że na tych zastrzeżonych dla elity parkietach nuworysze znajdują się jak u siebie. W pierwszym meczu o ekstraligowe punkty idąca po mistrzostwo Legia dostała lanie trzema bramkami do zera, a na przestrzeni siedmiu sezonów legioniści nie posmakowali zwycięstwa na stadionie w Niecieczy.
Dzielę się tymi gorzkimi poniekąd refleksjami o czasach szturmu i periodu klubu z Niecieczy, bo w tych dniach obchodzi stulecie, co dla niektórych znowu będzie okazją do złośliwych uwag. Owszem, w powojennych, trudnych czasach, po pierwszej i drugiej „światówce”, kiedy polska wieś miała pełne ręce roboty, by uchronić kraj przed głodem, musiały zdarzać się przerwy w działalności, aliści gdy sytuacja stawała się łatwiejsza, chłopaki z Niecieczy furt kopały futbolówkę na wygonie. Jak wszędzie w kraju, w Warszawie i w Kłaju!
RYSZARD NIEMIEC
Hits: 4