Fernando Santos trenerem biało-czerwonych

Fernando Santos został dziś na PGE Narodowym zaprezentowany jako selekcjoner reprezentacji Polski. Kontrakt został podpisany na dwa cykle eliminacyjne – do Euro 2024 i mistrzostw świata 2026. Portugalczyk podczas pierwszej konferencji prasowej opowiedział o kilku bardzo ważnych i ciekawych tematach.

  • W pierwszej kolejności chciałbym podziękować panu prezesowi za zaufanie do mnie i moich współpracowników. To dla nas olbrzymi zaszczyt, ponieważ mówimy o wielkim kraju, o niezwykle bogatej historii i kulturze. Również polski futbol ma historię, która naznaczyła moje pokolenie. Śledzę ją od lat. Mecze przeciwko Polsce były zawsze bardzo trudne. Reprezentacja ma wielu piłkarzy o olbrzymiej jakości, należy do czołówki światowej. To dla mnie zaszczyt, że mogę kontynuować karierę w tak wspaniałym kraju. Od dzisiaj jestem Polakiem, jestem jednym z was. I zrobimy wszystko, by zapewnić Polakom wiele radości. To będzie wymagać wiele pracy, ale jesteśmy na nią gotowi. Będę mieszkać w Warszawie, chcę dobrze poznać kraj, kulturę i mentalność Polaków. Dla mnie kontakt z ludźmi jest bardzo ważny.

O pracy w Polsce:

Chciałbym podziękować za formę, w jakiej zostaliśmy powitani. Czujemy się jak w domu i od razu zaczynamy pracę. Musimy stworzyć warunki, nawyki, by wspólnie pracować i to jest mój projekt. Daję słowo, że będę pracował ambitnie, z zaufaniem. Nie lubię słowa „ja”. Lubię „my”. Bez trenera nie ma zawodników, bez zawodników nie ma trenera. Liczę na wsparcie wszystkich Polaków i mediów. Będziemy ciężko pracować, by przynieść mnóstwo radości. Szczęście nie spada z nieba, trzeba na nie zapracować. Mam przekonanie, że osiągniemy cel, dla reprezentacji i wszystkich Polaków.

O współpracy z supergwiazdami, w tym Cristiano Ronaldo:

  • Na moje szczęście zawsze prowadziłem wielkich zawodników. Najważniejsze, żebyśmy byli „my”, żeby „ja” pozostało poza drużyną. Wszyscy są częścią zespołu, każdy ma swoją osobowość, mentalność. Selekcjoner musi połączyć to wszystko i stworzyć „my”. Wszyscy są ważni, także sztab. Ważne jest zdefiniować różnicę między byciem trenerem a byciem człowiekiem. Podczas treningów to ja rządzę, zawodnicy muszą to szanować i zawsze tak było. Druga sprawa to osobowość każdego z nas. Mam swoje pomysły, już zaczęliśmy pracę. Od lutego będę w Polsce, już teraz zostaje tu reszta sztabu. Ważne będzie poznanie każdego piłkarza, wszyscy jesteśmy różni, planuję budować relacje. To trudna praca.

O swojej filozofii pracy:

  • W pracy z reprezentacją prowadzą mnie dwa słowa: „my” i „wygrać”. Piłkarze usłyszą to na pierwszym zgrupowaniu. Musimy się do tego przyzwyczaić, reprezentacja Polski ma niezbędne warunki, by rywalizować z każdym na świecie. Nie możemy myśleć, że to nazwiska grają. To bardzo często prowadzi do tego, jak mecze wyglądają. Ja mam pełen szacunek do każdej drużyny na świecie. Nie ranking przesądza o wynikach. Szacunek tak, ale nie strach. Chcemy mieć ambicje wygrywać każdy mecz. Piłka to bardzo prosta gra. Najważniejsze to strzelać gole i ich nie tracić. W pierwszej kolejności musimy stworzyć fundamenty. Musimy być solidni w defensywie, ale chcąc wygrywać musimy też zdobywać bramki. Mamy mało czasu, ale dysponujemy zawodnikami z najsilniejszych lig, którzy są przyzwyczajeni do rywalizacji na najwyższym poziomie. Nie będą mieli problemu, by zrozumieć.

O stylu gry i pomyśle na wykorzystanie piłkarzy:

  • To praca, która w tym momencie się rozpoczyna. Miałem okazję oglądać cztery mecze Polaków na mundialu, w przeszłości mierzyłem się jako trener z waszą drużyną. Polska grała w różny sposób. Na razie chcemy te mecze przeanalizować, później podejmiemy decyzje. Nie lubię mówić o ustawieniach, formacjach. Mecz musi być dynamiczny i musimy się do tej dynamiki dostosować. To ważniejsze niż liczby i ustawienia. Ustawienie widzimy tylko na początku meczu, później wszystko się zmienia, struktura jest dynamiczna. I tak będziemy próbować grać. Celem jest awans na Euro, ale ważniejsze jest po prostu iść dalej i wygrywać.

O ambicjach podczas w pracy w Polsce:

  • Chcę wygrać wszystko, to zawsze moja ambicja. Nie przyjechałem tu przegrywać. Nie akceptuję słowa przegrana. By to zrobić, musimy dobrze poznać przeciwników. Federacja przedstawiła mi nowy projekt i dla mnie bardzo ważne jest, by zrobić w Polsce to, co robiłem w przeszłości. Chcę zostawić tu spuściznę, coś na przyszłość. Świat futbolu się zmienia, jedni przychodzą, inni odchodzą, ale trzeba coś po sobie zostawić. Jedno z zadań to pomóc budować przyszłość. Chcę chodzić na stadiony, widzieć jak grają piłkarze, poznać trenerów. Mam nadzieję, że wspólnie uda nam się stworzyć podwaliny pod lepszą przyszłość i znajdować kolejnych młodych zawodników. Nie planuję rewolucji. Rewolucja nie jest dobrym pomysłem. Nie zaglądam zawodnikom w dowody. Mogą mieć i 18, i 38 lat. Ważne, by byli dobrzy i utalentowani.

O PKO BP Ekstraklasie:

  • Przyzwyczajcie się do tego, że będziecie widzieć mnie na stadionach. Nie znam dobrze polskiej ligi, oprócz drużyn, które grają w pucharach. Od lutego będę w Polsce na stałe, będziemy odwiedzać stadiony, ale też wyjeżdżać za granicę. Mamy wielu piłkarzy w różnych rozgrywkach.

O sztabie kadry:

  • Chcę mieć współpracownika Polaka, to bardzo ważne zwłaszcza w początkowej fazie mojej pracy. Polak zna polską mentalność. Rozmawiałem z Łukaszem Piszczkiem i Tomaszem Kaczmarkiem, wysłuchałem ich pomysłów i spojrzenia na kadrę. Przemyślę to, co usłyszałem i za 15 dni przekażę moje opinie panu prezesowi Cezaremu Kuleszy. Nie można nagle zaangażować zbyt dużej liczby współpracowników, ale na pewno będzie polski element w sztabie. Cały sztab jest chętny do współpracy. Dziś poznaliśmy PGE Narodowy, dom reprezentacji. Za kilka dni moi współpracownicy wrócą do Portugalii i przekażą mi swoje pierwsze spostrzeżenia.

O rozmowach z reprezentantami:

  • W połowie przyszłego miesiąca będziemy mieć szczegółowy plan działania – z kim gramy, gdzie zgrupowanie, jak będzie wyglądać praca. Chciałbym spotkać się albo porozmawiać ze wszystkimi zawodnikami, jeszcze nie wiem, czy z tymi, którzy byli na mundialu, czy zastosuję inny klucz. Nie ma czasu spotkać się ze wszystkimi, jest też inna praca do wykonania. Chciałbym porozmawiać z możliwie największą liczbą piłkarzy jeszcze przed zgrupowaniem. Chcę poznać zawodników, ich wizje gry, jak się czują na poszczególnych pozycjach. Teraz zawodnicy muszą się skupić na pracy w klubach. Bardzo często mówię zawodnikom, że w klubach decyduje ich trener.

O wnioskach po występie Polski na mundialu w Katarze:

  • To tajemnica państwowa. Rozumiem, jaki jest cel tego pytania. W tym momencie nie powinienem na nie odpowiadać. Mój poprzednik wykonał bardzo dobrą pracę. Widziałem wszystkie mecze, rozumiem to pytanie, mam swoją opinię. Poczekam jednak z jej wyrażeniem opinii. Dopiero po rozmowach z zawodnikami i analizie mogę na nie odpowiedzieć.

O komunikacji z drużyną:

  • Na murawie, w trakcie treningów, na odprawach będziemy rozmawiać po angielsku. Udało mi się nauczyć kilku słów po polsku, mam nadzieję w przyszłości nauczyć się więcej. Mówienie w języku, który nie jest ojczystym jest trudne, zwłaszcza na takiej konferencji jak ta dzisiejsza i tak też będziemy rozmawiać w większym, dziennikarskim gronie.

O radości gry Roberta Lewandowskiego:

  • Musi być radość. Bez niej nie da się wygrać. Trudno jest wygrywać, jeśli drużyna nie jest szczęśliwa. Grupa musi być rodziną. Chcę, żeby piłkarze byli szczęśliwi, że reprezentują kraj. Kluczowe są pasja i miłość do swojego kraju. Gra w reprezentacji to co innego niż występy w klubie, gdzie rządzi chłodny profesjonalizm. Ważniejsza niż kwestia fizyczna jest mentalność, kwestia psychiczna. Zwłaszcza w reprezentacji. Nad formą fizyczną pracują w klubach. W reprezentacji nie ma na to czasu. My musimy pracować nad tym, by byli szczęśliwi i czerpali radość z gry w reprezentacji.

O roli Roberta Lewandowskiego:

  • Nie będziemy ograniczać niczyjego talentu. Nie znam trenera, który by to robił. Istotne jest, by działało to w drużynie. Jedyne gwiazdy są na niebie i nigdy nie widziałem samotnej gwiazdy na niebie. Drużyna to zespół gwiazd.

Cezary Kulesza: Dotarliśmy do celu. Fernando Santos to najlepszy możliwy wybór

– Ostatnie tygodnie były dla nas dość burzliwe. Musieliśmy dokonać bardzo trudnego wyboru, poświęciliśmy temu bardzo dużo pracy, ale dziś dotarliśmy do celu. Jako prezes PZPN uważam, że stać nas na wybór najlepszego z dostępnych selekcjonerów. Jako federacja jesteśmy na to gotowi – powiedział na powitalnej konferencji prasowej trenera reprezentacji Polski Fernando Santosa prezes PZPN Cezary Kulesza.

– Zależało nam na tym, by selekcjoner miał już doświadczenie z pracą w reprezentacji, by nie musiał uczyć się tej roli na żywym organizmie. Braliśmy pod uwagę także osiągane sukcesy i charyzmę. Dziś mamy szkoleniowca, który spełnia wszystkie te warunki. Fernando Santos prowadził dwie drużyny narodowe: Portugalii i Grecji. Ma w dorobku zwycięstwo w mistrzostwach Europy oraz Lidze Narodów. Pracował ze świetnymi piłkarzami, gwiazdami światowego futbolu. To też niezwykle cenne – dodał prezes PZPN.

– Fernando Santos wraz z całą rodziną przeprowadza się do Warszawy. Oprócz prowadzenia reprezentacji, będzie nam także pomagał w rozwoju programu szkolenia młodzieży, co jest dla nas bardzo istotne. Jego pracę będziemy mogli ocenić dopiero po pewnym czasie. Zależało nam także, by w sztabie szkoleniowym znaleźli się polscy trenerzy, którzy będą się uczyć. Później będą mieli okazję, aby pozyskaną wiedzę wykorzystać w swojej pracy. Wierzę głęboko, że nowy selekcjoner wniesie do kadry i całego polskiego futbolu bardzo dużo dobrego. Celem numer jeden jest na razie awans do turnieju finałowego mistrzostw Europy i na tym skupiamy się w pierwszej kolejności – zakończył Cezary Kulesza.

Fernando Santos – kim jest nowy selekcjoner reprezentacji Polski?

Z wykształcenia inżynier, od 1987 roku z zawodu trener. W tym fachu wywalczył mistrzostwo Europy, wygrał Ligę Narodów UEFA, był mistrzem Portugalii, dwukrotnym zdobywcą Pucharu Portugalii oraz zdobywcą Pucharu Grecji. Teraz 68-latek poprowadzi reprezentację Polski.

Fernando Santos nie był wielkim piłkarzem, choć zawodowo uprawiał futbol kilkanaście lat. Urodził się w Lizbonie i pierwsze kroki stawiał w tamtejszym Operario, skąd jako 17-latek przeniósł się do Benfiki. W pierwszym zespole „Orłów” jednak nie zadebiutował. Po dwóch latach trafił do GD Estoril Praia, gdzie spędził aż 14 lat, z roczną przerwą na występy w CS Maritimo w sezonie 1979/80. W dorosłym futbolu rozegrał 242 mecze i strzelił cztery gole. Ta ostatnia, skromna liczba dziwić nie powinna – Santos występował przede wszystkim jako obrońca. Ma to też wpływ na jego pracę jako szkoleniowca. Drużyny prowadzone przez Portugalczyka charakteryzuje przede wszystkim dbałość o zabezpieczenie dostępu do własnej bramki.

Po zakończeniu kariery w 1987 roku Fernando Santos został asystentem szkoleniowca w „swoim” Estoril, a po kilku miesiącach był już jego pierwszym trenerem. Ekipę tę wprowadził z III ligi do ekstraklasy, a w 1994 roku zmienił pracodawcę na Estrelę de Amadora. Konkretnie to zmienił jednego… z dwóch pracodawców, bo do 1998 roku Fernando Santos łączył prowadzenie zespołów piłkarskich z nadzorowaniem działu technicznego jednego z hoteli. Pozwoliło na to jego techniczne wykształcenie i tytuł inżyniera.

Właśnie w 1998 roku wkroczył na futbolowe salony i na dorabianie po godzinach nie było już ani czasu, ani potrzeby. Fernando Santos przejął bowiem jeden z najsłynniejszych klubów nie tylko w Portugalii, ale i w Europie – FC Porto. W pierwszym sezonie ze „Smokami” wywalczył mistrzostwo kraju (piłkarzem Porto był wówczas Grzegorz Mielcarski). Kolejne dwa lata przyniosły dwukrotnie wicemistrzostwo i dwa Puchary Portugalii.

Latem 2001 roku Santos wyjechał do Grecji i przez kolejną dekadę krążył między klubami z tego kraju i swojej ojczyzny. Kolejno prowadził: AEK Ateny, Panathinaikos Ateny, Sporting Lizbona, znów AEK, Benficę i PAOK Saloniki. W Grecji pracował z trzema polskimi piłkarzami: Krzysztofem Warzychą, Emmanuelem Olisadebe i Mirosławem Sznaucnerem. Czterokrotnie został uznany za najlepszego trenera sezonu tamtejszej ekstraklasy, a także wybrano go na najlepszego trenera pierwszej dekady XXI wieku. I choć do gablot greckich klubów pod wodzą Santosa trafiło tylko jedno trofeum – puchar tego kraju zdobyty przez AEK w sezonie 2001/02 – marka Portugalczyka była tam tak ceniona, że gdy po mistrzostwach świata w 2010 roku Grecy poszukiwali następcy selekcjonera Otto Rehhagela, powierzyli tę role właśnie jemu.

Santos wprowadził drużynę na Euro 2012, gdzie wyszła z grupy, między innymi dzięki remisowi 1:1 z Polską. W ćwierćfinale w Gdańsku lepsi okazali się Niemcy, którzy wygrali 4:2. Postawę zespołu na turnieju w Polsce i Ukrainie uznano w Grecji za sukces i przedłużono umowę z Santosem. Grecy bez większego problemu (bilans 8–1–1) zakwalifikowali się też do kolejnego wielkiego turnieju – mistrzostw świata w Brazylii. W pierwszym meczu przegrali co prawda z Kolumbią (0:3), ale późniejsze remisy z Japonią (0:0) i wygrana z Wybrzeżem Kości Słoniowej (2:1 po golu Jorgosa Samarasa z rzutu karnego w doliczonym czasie gry) wystarczyły, by po raz pierwszy w MŚ wyjść z grupy. W 1/8 finału zmierzyli się z Kostaryką. Przegrali ten historyczny mecz po serii rzutów karnych. Santos oglądał ją z szatni, bo tuż przed rozpoczęciem strzelania jedenastek został wyrzucony z boiska przez sędziego za niesubordynację. Kilka godzin po starciu z Kostaryką wracał już do Grecji, ale tylko po to, by się spakować i wrócić do ojczyzny. Kontrakt Santosa z grecką federacją nie został przedłużony.

W Brazylii srogi zawód swoim kibicom sprawiła reprezentacja Portugalii prowadzona przez Paulo Bento. Zaczęła turniej od klęski 0:4 z Niemcami. Później był remis z USA (2:2) i wygrana z Ghaną (2:1), ale – w przeciwieństwie do Greków – Portugalczykom cztery punkty nie wystarczyły do awansu do fazy pucharowej. Zespół Bento fatalnie rozpoczął też eliminacje do Euro 2016. Porażka 0:1 z Albanią na inaugurację kosztowała 45-latka posadę. Jego następcą został Fernando Santos.

Doświadczony szkoleniowiec uspokoił nastroje. Wygrał swój pierwszy mecz z Danią 1:0, a później wprowadził zespół do turnieju finałowego. A co działo się na boiskach we Francji, większość kibiców zapewne doskonale pamięta. Portugalia została mistrzem Europy, między innymi dzięki wyeliminowaniu Polski w ćwierćfinale po serii rzutów karnych. To był niesamowity turniej w wykonaniu ekipy Santosa. W fazie grupowej Portugalczycy zremisowali wszystkie trzy mecze (1:1 z Islandią, 0:0 z Austrią, 3:3 z Węgrami) i szczęśliwie awansowali do 1/8 finału z trzeciego miejsca. W 1/8 finału po dogrywce wyeliminowali Chorwację, później był mecz z Polską, a w półfinale zwycięstwo 2:0 z Walią. To był jedyny mecz w tym turnieju, który Portugalia wygrała po 90 minutach gry. Do pokonania Francji w finale (1:0) potrzebowała bowiem dogrywki. Fernando Santos za doprowadzenie reprezentacji do mistrzostwa Europy został odznaczony w ojczyźnie Orderem Zasługi.

Portugalia pod wodzą Santosa wygrała też pierwszą edycję Ligi Narodów UEFA. W trzech ostatnich wielkich turniejach jednak nie zachwyciła. MŚ 2018 i Euro 2020 zakończyła w 1/8 finału, a MŚ w Katarze w ćwierćfinale. Po nich Santos został zwolniony.

Kolejne wyzwania podejmie już z reprezentacją Polski. 24 stycznia 2023 roku został zaprezentowany jako nowy selekcjoner Biało-Czerwonych.

pzpn.pl

Fot. PZPN/Cyfra Sport

Hits: 9

To top