MKS Trzebinia – Bruk-Bet Termalica II Nieciecza 1-2 (1-0)
1-0 Olek 36
1-1 Wrzosek 46
1-2 Płaneta 75
Sędziował Dominik Paul. Żółte kartki: Zembol – Bahonko, Jovanović. Widzów 250.
TRZEBINIA: Gielarowski – Jampich, Olek, Matyja – Chechelski (63 Szumski), Sosnowski, Koźlik (82 Zembol), Kurek – Arfa, Skrzypek, Wójcik (74 Uchacz).
TERMALICA: Topór – Cieśla, Piątek (44 Krasiński), Płaneta – Morąg, Leżoń, Jovanović, Wrzosek, Bahonko (90+6 Zych), Pikul (76 Łysik), Janczy (70 Różycki).
W ramach 2. kolejki, na boisku ze sztuczną murawą w Trzebini, rozegrano mecz tzw. awansem, a do miejscowego beniaminka przyjechał “tradycyjny” faworyt, czyli zespół z Niecieczy, opromieniony dwucyfrowym (11-1) odprawieniem oświęcimskiej Unii w kolejce inaugurującej sezon. Z kolei trzebinianie postradali punkty w Myślenicach (3-4), tracąc czwartego gola i co za tym idzie remis, w doliczonym czasie drugiej połowy. Tym razem strzeleckich fajerwerków nie doczekano się, co nie znaczy, że spotkanie nie było emocjonujące i interesujące zarazem.
Pierwszy kwadrans potyczki upłynął na spokojnych poczynaniach przyjezdnych i cokolwiek nerwowych ich adwersarzy, którzy najwyraźniej czuli respekt przed “słonikami”. Potrafili jednak gospodarze szybko ochłonąć i najpierw gra się wyrównała, a potem było kilka jej fragmentów z ofensywną dominacją miejscowych. W 20. minucie, po akcji Kurka lewą flanką, w doskonałej sytuacji Matyja bardziej podał do Topora niż oddał strzał. Natomiast w 32. minucie Wójcik niecelnym strzałem zakończył efektowną kombinację (5 podań) beniaminka.
Aż przyszły minuty od 34. do 36., które niebywale rozemocjonowały kibiców. Najpierw przypadkowo, ale w polu karnym, Leżoń zagrał piłkę ręką i arbiter podyktował karnego. Skrzypek nie wykorzystał jednak “jedenastki”, gdyż trafił piłką w… leżącego już bramkarza. Ale co się odwlecze: płaskie wykonanie rzutu wolnego, uderzenie z dystansu, rykoszet i piłka doleciała pod nogi Olka, który wprawdzie niezbyt dokładnie ją przyjął, ale zdołał dogonić i w sytuacji sam na sam pokonał Topora.
Z pewnością utrata bramki była zaskoczeniem dla gości, podobnie chyba, jak odważna postawa gospodarzy, którym nie w głowach było murowanie przedpola i liczenie na “łagodny wymiar kary” ze strony przyjezdnych. Dość powiedzieć, że w pierwszej odsłonie niecieczanie tylko dwukrotnie poważnie zatrudnili Gielarowskiego. W 30. minucie z dystansu przymierzył Cieśla i bramkarz beniaminka musiał się natrudzić, żeby wybić piłkę na rzut rożny. Z kolei w 41. minucie, także z dalszej odległości, silnie strzelił Bahonko, trafiając piłką w lewy słupek.
Upłynęły natomiast ledwie 32 (!) sekundy drugiej połowy, a Termalica wyrównała. Wykorzystała bowiem gospodarską stratę piłki w środkowej strefie, “poszła” akcją lewym skrzydłem, a po dośrodkowaniu niepilnowany Wrzosek – uderzając z ok. 8-10 metrów – nie miał problemów ze skierowaniem piłki do siatki. Co podsumowano stwierdzeniem, że miejscowi wprawdzie wyszli na murawę, ale mentalnie byli jeszcze na przerwie…
Wprawdzie stosunkowo szybko trzebinianie doszli do równowagi, gra się znowu wyrównała, ale beniaminek wyraźnie osłabł w ofensywie. Niecieczanie zaś zaczęli pokazywać, co znaczy wyrachowanie w poczynaniach, będące pokłosiem m.in. wyższych umiejętności technicznych. I w 75. minucie dopięli swego, kiedy po trójkowej akcji lewym skrzydłem, piłkę otrzymał Płaneta i kąśliwie przymierzył w lewy, tzw. krótki róg, a futbolówka wpadła do bramki ocierając się jeszcze o słupek.
Miejscowi odpowiedzieli dwoma akcjami, w których byli blisko wyrównania. W pierwszym przypadku zmarnowali tzw. stuprocentową sytuację, kiedy w 77. minucie z bliska “główkował” Jampich, ale nie trafił piłką nawet w światło bramki. Natomiast w drugim przypadku, w 83. minucie, w zamieszaniu na przedpolu Topora, piłka ostemplowała lewy słupek.
(wb)
Hits: 240