Przed kilku tygodniami nowym wiceprzewodniczącym Komisji ds. Licencji Klubowych Polskiego Związku Piłki Nożnej został Jan Popiołek, w którego gestii znajdują się kluby I ligi. Przypomnijmy, że Jan Popiołek jest również przewodniczącym Komisji Licencyjnej Małopolskiego Związku Piłki Nożnej.
- Jesteś krakusem?
- Prawie od sześciu dekad, szczególnie bliska jest mi Nowa Huta. Z wykształcenia jestem ekonomistą, absolwentem ówczesnej Wyższej Szkoły Ekonomicznej, która od dawna jest Akademią. Zgodnie z kierunkiem studiów bardzo długo pracowałem w nowohuckim Kombinacie. Później zmieniłem branżę na transport i trwało to kilkanaście lat. Od roku 2017 jestem na emeryturze.
- Kiedy w Twoim życiu pojawił się sport?
- Już od dziecka, czyli jeszcze w szkole. Ulubione dyscypliny to siatkówka i piłka nożna.
- Masz ulubiony klub sportowy, futbolowych faworytów?
- Odwiedzam różne stadiony, oglądam mecze różnych drużyn, ale na pierwszym miejscu zawsze jest Hutnik. W różnych epokach grało w nim mnóstwo doskonałych piłkarzy. Choćby Jerzy Kasalik, Stanisław Stój, Zbigniew Płaszewski, Marek Koźmiński, długo wymieniać… To samo odnosi się do trenerów. W tej roli również występował Kasalik, pamiętam pracę takich szkoleniowców jak Władysław Łach, Romuald Szukiełowicz, Robert Kasperczyk. Oczywiście mówię przykładowo, lista jest zdecydowanie dłuższa.
- Od jak dawna udzielasz się jako działacz sportowy?
- Lepiej się nie przyznawać, tak strasznie dawno to było. Żartuję… Pod koniec lat 70. ubiegłego wieku zacząłem się udzielać w bardzo popularnym wtedy Towarzystwie Krzewienia Kultury Fizycznej, w skrócie TKKF. Z początkiem lat 90. zostałem działaczem Hutnika. W 1992 roku wszedłem w skład Zarządu, sześć lat lat później wybrano mnie na Prezesa tego zasłużonego klubu.
- Kto Cię wciągnął do pracy w Hutniku?
- Taką sugestię wyraził wieloletni sekretarz klubu, Aleksander Barnaś.
- Prezesura w Hutniku była dla Ciebie najcięższym wyzwaniem na krakowskim gruncie?
- Niewątpliwie był to bardzo trudny okres dla Hutnika i dla mnie. Huta Sendzimira zaprzestała sponsorowania klubu, pozyskanie środków na działalność stanowiło ogromne wyzwanie.
- Kiedy i od kogo usłyszałeś pierwszy sygnał ze stołecznej centrali, aby i tam spróbować?
- Pod koniec ubiegłego wieku zostałem wybrany członkiem Zarządu PZPN, będąc delegatem Małopolskiego Związku Piłki Nożnej. Było to za prezesury Mariana Dziurowicza. Jeśli natomiast chodzi o Komisję ds. Licencji Klubowych, impuls dał Eugeniusz Kolator i tak to trwa do dzisiaj. Od 2016 roku jestem również Przewodniczącym Komisji Licencyjnej MZPN.
- Jakie przeobrażenia przechodziła Komisja na przestrzeni lat?
- Przez te lata pracy w Komisji Licencyjnej stale zwiększały się wymagania w stosunku do klubów. Najważniejsze z nich to: podnoszenie wymagań infrastrukturalnych, sportowych, a zwłaszcza finansowych. Głównie dotyczy to rozgrywek centralnych. Czyli Ekstraklasy, I, II i III ligi. Wymagania w stosunku do klubów grających w IV lidze i niższych klasach rozgrywkowych też są systematycznie podnoszone. I od tego trendu nie będzie odstępstwa.
- Czy Komisja dysponuje pełną autonomią?
- Komisja Licencyjna jest organem Związku w pełni niezależnym.
- Nie zdarzały się sytuacje, że czyniono naciski, by komuś przyznać licencję, a komuś innemu już nie?
- Do tej pory nie spotkałem się z naciskami o takim charakterze. Autonomia w podejmowaniu decyzji jest ściśle przestrzegana.
- Kto zasiada w Komisji Licencyjnej?
- W Komisji Licencyjnej na szczeblu centralnym musi uczestniczyć co najmniej po jednym specjaliście od finansów, infrastruktury i prawa. Bez wątpienia najdłużej współpracowałem z Krzysztofem Smulskim, to naprawdę bardzo długa historia. Krzyśka niestety już nie ma z nami, to ogromna strata. Warto zauważyć, co zresztą naturalne, że w Komisji zasiadają przedstawiciele różnych regionów, aby pokrywało się to z futbolową mapą kraju. Janusz Pietrzyk jest na przykład reprezentantem Kujawsko-Pomorskiego ZPN, a obecny przewodniczący Wiesław Żmuda – przedstawicielem Warmińsko-Mazurskiego ZPN. Co istotne, w ramach Komisji dochodzi też do odmładzania kadr.
- Kurs Komisji jest jasny: stałe podnoszenie poprzeczki wymagań. Ale kluby niekiedy narzekają, że nie są w stanie sprostać tym wymogom.
- Dzięki pracy komisji licencyjnych i zwiększonym wymaganiom wiele obiektów zostało zmodernizowanych tak w ligach zawodowych, jak i amatorskich. Dotyczy to również Małopolski, gdzie nadal wiele obiektów jest modernizowanych bądź budowanych od nowa.
- Jakie najważniejsze zmiany dokonały się w ostatnich latach, okresie?
- Najważniejszym zadaniem pozostaje poprawa infrastruktury sportowej w klubach, warunki szkolenia młodzieży, zarządzanie finansami, modernizacja zaplecza socjalnego. Aktualna sytuacja gospodarcza prawdopodobnie jednak spowoduje, że przy ograniczeniu środków ze strony samorządów ten proces zmian infrastrukturalnych po prostu opóźni się. Ale i tak wiele z nich jest modernizowanych. Mam na myśli przykładowo Staniątki, Mszanę Dolną, Bukowinę Tatrzańską, Rabkę czy Niedzieliska w gminie Szczurowa, choć akurat w tym ostatnim miejscu nie wszystko zostało wykonane zgodnie z wymogami licencyjnymi.
- Gratuluję awansu i dziękuję za rozmowę.
JERZY CIERPIATKA
Hits: 63