Kazimierz Chmielowski nie żyje

W wieku 65 lat zmarł Kazimierz Chmielowski, niegdyś bardzo popularny zawodnik Clepardii i Garbarni.

Clepardia, jak niektórym wiadomo, powstała w 1967 z połączenia Krowodrzy i Prądnickiego. Zanim to nastąpiło, z początkiem lat 50. barw Krowodrzy bronił ojciec Kazimierza Chmielowskiego, Józef. Znamienne, że w tamtych pokrętnych czasach nazwa „Krowodrza” na kilka lat zniknęła z powszechnego obiegu. Zamiast tego pojawiła się „Unia Kartonaże”, ale na szczęście nie trwało to długo…

W 1977, akurat w dziesięciolecie powstania Clepardii, jej trenerem po Zygmuncie Malarzu został Ireneusz Adamus. – Orędownikiem tego, abym znalazł się w Clepardii był Lucjan Franczak, związany wcześniej z Prądnickim jako zawodnik i równocześnie syn wieloletniego działacza, prezesa tego klubu, Michała Franczaka. Lucjan zarekomendował moją osobę, co zostało przyjęte pozytywnie. Była to pierwsza samodzielna praca trenerska. W drugiej połowie lat 70. drużyna nie wyglądała dobrze, plasując się w dolnych strefach klasy okręgowej. Na dodatek, w zespole nie brakowało piłkarzy mocno zaawansowanych pod względem wieku. Wiodącym graczem był jednak akurat ktoś bardzo młody, czyli dynamicznie grający w ataku Kaziu Chmielowski. Później zasilił szeregi Garbarni, gdzie również spisywał się bardzo dobrze. Nie robiłem mu żadnych trudności, bo zawsze należy umożliwiać piłkarzom rozwój kariery, a nie stawiać jej sztuczne bariery.

Jak Kazimierz Chmielowski wykorzystał szansę w szeregach „Brązowych”. Z pewnością nie na pełną skalę talentu, niemniej dobrze, szybko stając się ulubieńcem kibiców na stadionie Korony, gdzie „Garbarze” wówczas występowali. Był szybki, dynamiczny, umiał wygrywać pojedynki na flance ataku, dysponował groźnym strzałem. Słowem, stał się czołowym zawodnikiem drużyny, która nie ukrywała aspiracji awansu, a raczej powrotu do II ligi.

Kiedy było najbliżej? Niewątpliwie w czerwcu 1983, gdy o losach rywalizacji miało rozstrzygnąć spotkanie w Jaworznie, gdzie w meczu z gatunku „być albo nie być” zmierzyli się już jedyni w tym momencie pretendenci do zagarnięcia całej puli.

W archiwum zachował się taki oto zapis zdarzenia, którego byłem naocznym świadkiem:

„Na stadionie Victorii zasiadło ponad 10 tysięcy widzów, w tym około 5 tysięcy z Krakowa! Atmosfera świetna. Piłkarze krakowscy mogli objąć prowadzenie już w 2. minucie, ale po wspaniałym uderzeniu Kazimierza Chmielowskiego bardzo dobrze interweniował bramkarz gospodarzy Aleksander Grzywacz.

Victoria ograniczała się do kontrataków. Jeden z nich zakończył się powodzeniem. Po rzucie wolnym pośrednim Stanisław Orlik strzelił z bliska nie do obrony. Utrata bramki nie zdeprymowała biało-brązowych. Nadal ambitnie atakowali, co zostało nagrodzone w 32. minucie, gdy Wiesław Florków po podaniu Macieja Śmiałka potężnym strzałem pod poprzeczkę zdobył wyrównującą bramkę. Wśród kibiców krakowskich wróciły radość i nadzieja.

Prowadzeni przez Michała Królikowskiego „Garbarze” atakowali do końca meczu, jednak Grzywacz prezentował życiową formę. Kapitalną partię rozegrał zwłaszcza Chmielowski, który dynamicznymi rajdami po flance bardzo uprzykrzał życie prawemu obrońcy gospodarzy, Andrzejowi Słowakiewiczowi. (Ojcem Andrzeja jest znakomity pięściarz wagi średniej, medalista ME, Lucjan Słowakiewicz, który wracał do Krakowa klubowym autokarem „garbarzy”).

Wreszcie na zegarze wybiła 90. minuta. Wprowadzony niedawno na boisko Stanisław Krasny otrzymał piłkę na polu karnym. Będąc sam na sam z bramkarzem Victorii, Staszek zbyt lekko uderzył piłkę głową i Grzywacz zdołał wyłapać futbolówkę, choć Krasny strzelał zaledwie z kilku metrów. Była to zatem absolutnie stuprocentowa okazja do przesądzenia sprawy… Kilkanaście sekund później sędzia Wiesław Karolak z Łodzi zakończył ten dramatyczny mecz”.

Kto wie, czy nie był to najlepszy mecz w karierze Kazimierza Chmielowskiego, choć udanych występów odnotował znacznie więcej…

Już po zakończeniu kariery regularnie pojawiał się na opłatkowych spotkaniach krakowskich oldbojów. Obowiązkowo razem ze znakomitym w przeszłości skrzydłowym Wisły, Kazimierzem Kościelnym, którego Kazimierz Chmielowski był siostrzeńcem i u boku wujka stawiał pierwsze futbolowe kroki w Clepardii.

Cześć Jego Pamięci!

Pogrzeb odbędzie się w środę 30 listopada 2022 roku o godz. 11:00 na Cmentarzu Rakowickim (od bramy od ul. Prandoty).

(JC)

„Garbarze” na stadionie Kabla. W górnym rzędzie, od lewej: Wojciech Miśkowiec, Bogdan Czerwiński, Mieczysław Pietrzyk, Bogusław Stolczyk, KAZIMIERZ CHMIELOWSKI, Zdzisław Miętka, Waldemar Kozioł, Jacek Bzukała, Tadeusz Draus, Andrzej Waśniowski. W dolnym rzędzie: Jerzy Cisło, Wiesław Dziuba, Wacław Putaj, Krzysztof Baliga.
Od lewej: Ryszard Biernacik, KAZIMIERZ CHMIELOWSKI, Janusz Łazowski, Jerzy Cisło, Maciej Śmiałek.

Hits: 64

To top