W „Klipie Tygodnia” sprawdzamy tym razem sytuację z meczu 17. kolejki PKO BP Ekstraklasy Cracovia – Ruch Chorzów. To było bardzo emocjonujące spotkanie, które zakończyło się wynikiem 4:4. Do ciekawego zdarzenia pod kątem sędziowskim doszło w doliczonym czasie gry. Czy gościom należał się rzut karny? Analizuje Tomasz Mikulski, przewodniczący Kolegium Sędziów PZPN.
OPIS SYTUACJI
Goście wykonują rzut wolny z dalszej odległości od bramki Cracovii. Długie i wysokie zagranie skierowane jest w pole karne krakowian. Do piłki wyskakuje dwóch zawodników: obrońca gospodarzy nr 20 oraz napastnik Ruchu nr 4. Obaj skoncentrowani są na nadlatującej piłce. Patrzą w jej kierunku i wyskakują, aby ją zagrać głową. Napastnik skacze pionowo. Obrońca wybija się w górę i jednocześnie w kierunku napastnika. Dodatkowo wykonuje wyraźny dynamiczny ruch prawą ręką. W efekcie tego trafia (uderza) go łokciem w twarz, a następnie zagrywa piłkę głową. Napastnik upada. Sędzia gry nie przerywa, VAR nie interweniuje. Czy słusznie?
Materiał dzięki uprzejmości Canal+
ANALIZA ZDARZENIA
Obraz TV jest jednoznaczny. Mamy tu do czynienia z klasycznym IUA (illegal use of arms). Obrońca w walce o piłkę i bez ewidentnego zamiaru (jest skupiony na piłce, nie „namierza” przeciwnika) uderza przeciwnika łokciem w twarz. Ruch ręką w kierunku twarzy jest ewidentny. Intensywność, dynamika ataku oraz jego dotkliwość jest na tyle duża, że atak należy uznać za nierozważny.
OSTATECZNA DECYZJA
W opisanej sytuacja prawidłową i jedyną możliwą decyzją jest podyktowanie rzutu karnego dla Ruchu oraz ukaranie obrońcy Cracovii żółtą kartką. W przypadku braku decyzji o podyktowaniu rzutu karnego, VAR powinien interweniować, rekomendując sędziemu OFR – analizę zdarzenia przy monitorze. Niestety, tak się jednak nie stało.
Tomasz Mikulski, przewodniczący KS PZPN
MZPN: Szkoda, że nie zostały nigdzie zanalizowane wcześniejsze karne, wykonane i wykorzystane – dla Cracovii i Ruchu. To też byłby ciekawy, a nawet ciekawszy materiał do analizy i przemyśleń…
Hits: 41