MKS TRZEBINIA. Mierzą w awans do IV ligi na 100-lecie piłki nożnej w mieście (film)

Sportowe środowisko w Trzebini przygotowuje się w tym roku do świętowania 100-lecia piłki nożnej w tym niespełna 20-tysięcznym mieście. Jego futbolową wizytówką jest grający w V lidze MKS Trzebinia, który powstał z połączenia Hutnika Trzebinia, założonego w 1923 roku oraz Górnika Siersza, powołanego do życia w 1946 roku.

— Już 32 lata jestem przy piłce nożnej w naszym mieście – mówi chodząca legenda piłki nożnej w Trzebini Alfred Godyń. – Zacząłem jako pracownik kopalni w jej patronackim klubie Górnik Siersza i byłem w nim do 2000 roku. Wtedy nastąpiła fuzja Górnika z Hutnikiem i powstał klub MKS Trzebinia-Siersza, który obecnie ma szyld MKS Trzebinia. Ja jednak cały czas jestem kierownikiem drużyny i nie zmieniam stanowiska.

Alfred Godyń

Zmieniały się jednak klasy rozgrywkowe, w których Alfred Godyń był ze swoją drużyną. W najlepszych latach cieszył się z gry zespołu w III lidze, a w stosie zeszytów zawierających zapiski z każdego meczu potrafi wyłuskać nie tylko wyniki, składy, strzelców goli, ale także anegdoty. Potrafi je także opowiadać tak błyskotliwie, że natychmiast zjednuje sobie sympatię słuchaczy. Sztandarową opowiastką jest ta o sędziach – z czasów, w których za gwizdanie trzeba się było „odwdzięczyć”. Po haśle kierownika do arbitrów: „weźcie prysznic i przyjdźcie na obiad” okazało się, że z łazienki… zniknęła cała armatura. Sędziowie dosłownie wzięli, to znaczy zabrali prysznic, słuchawkę razem z wężem i spakowali do torby ze sprzętem. Nie brakuje jednak także tych poważnych, ale jednocześnie radosnych wspomnień.

— W tym naszym ostatnim ćwierćwieczu było kilka szczególnych momentów, zwłaszcza przy awansach do III ligi – dodaje kierownik MKS-u Trzebinia. – Ostatni raz weszliśmy do niej w 2016 roku po barażach z Bocheńskim KS. Po remisie na wyjeździe u siebie wygraliśmy 4:1 i hucznie świętowaliśmy wejście. A taki najbardziej pamiętny dla mnie mecz to był chyba jednak ten ostatni występ w sezonie 2013/14. W starciu z Jutrzenką Giebułtów, która była na drugim miejscu i miała 2 punkty mniej od nas, na naszym boisku wygraliśmy 1:0 i radości nie było końca. Dopingowani przez nadkomplet kibiców, którzy wypełnili trybuny, mające 600 krzesełek, przypieczętowaliśmy pierwsze miejsce. Miasto się zmobilizowało. Ludzie wiedzieli o co chodzi i zrobili swoje. Epizody w III lidze były co prawda krótkie, ale ciekawe, bo chłopcy zobaczyli trochę tego piłkarskiego świata. Nic więc dziwnego, że moim marzeniem jest, żeby w tym roku zrobić awans do IV ligi, na stulecie piłki nożnej w Trzebini. To byłoby fajne podkreślenie tego, że nasze miasto żyje piłką nożną. Mamy oddany niedawno fajny obiekt ze sztuczną murawą, tuż obok płyty głównej, więc taki sukces pozwoliłby to wszystko uczcić. Rozbudowana infrastruktura, której kolejne etapy modernizacji są planowane przez władze miejskie, też może uchodzić za wizytówkę miasta.

Burmistrz Jarosław Okoczuk

— Trzebinia miastem sportu to nie pusty slogan, ale faktycznie realne działania – zapewnia burmistrz Jarosław Okoczuk. – Dzisiaj w grupach młodzieżowych naszego Miejskiego Klubu Sportowego mamy 13 drużyn. Szkolimy adeptów piłki nożnej już od czterolatków aż do juniorów, którzy zdobywają u nas szlif piłkarski. Ale oprócz tego mamy naszą dumę – drużynę seniorską, która walczy o awans do IV ligi. Jestem przekonany, że zaangażowaniem i ogromną chęcią walki oraz charyzmą osiągną ten sukces. Uważam, że rozgrywki w IV lidze to dla miasta ogromna promocja. Zdecydowanie wszyscy dołożymy więc wszelkich starań, aby zapewnić odpowiednie finansowanie klubowi i jestem przekonany, ze również sponsorzy zapukają do naszych drzwi i będą chcieli sponsorować naszą świetną drużynę.

Jej piłkarskimi wizytówkami są Tomasz Wróbel, Michał Kowalik i Łukasz Skrzypek, który kontynuuje rodzinne tradycje. Idzie bowiem śladem przetartym przez stryja Pawła, 10-krotnego reprezentanta Polski oraz ojca Wojciecha, mającego występy na zapleczu ekstraklasy, a obecnie trenera MKS-u Trzebinia.

— Nasza drużyna to mieszanka młodzieży i doświadczenia – zapewnia Łukasz Skrzypek, jeszcze rok temu grający w II-ligowym Hutniku Krakow. – Najmłodsi Eryk Baran, Kacper Kikla i Jasiu Koźlik mają 17-18 lat, a najstarsi to Łukasz Gielarowski i Piotrek Radwański, że nie wspomnę już o naszym trenerze Wojciechu Skrzypku, który w tamtym sezonie w wieku 56 lat stanął jeszcze „awaryjnie” do bramki. Zbudowaliśmy drużynę, której fundamentem są zawodnicy mających za sobą występy na szczeblu centralnym. Oprócz mnie grał także na nim Michał Kowalik i Tomek Wróbel, który w latach młodości miał nawet przymiarki do reprezentacji Polski juniorów. Zespół fajnie funkcjonuje. Szatnia też jest zgrana i młodzi śmiało rozmawiają ze starszymi, którzy chętnie dzielą się swoimi uwagami i jest to fajne połączenie, a o atmosferę swoimi żartami i poczuciem humoru „skleja” Łukasz Gielarowski. Dużo śmiesznych uwag ma też Adrian Zybiński, a gdy trzeba się skoncentrować to Marcin Kalinowski, mający na co dzień także dużo ciekawych opowieści, potrafi zrobić taką „spinę” podczas odpraw, że ciarki przechodzą po skórze i człowiek wychodzi na mecz jakby miał walczyć o życie.

Łukasz Skrzypek

Trener Wojciech Skrzypek nie tylko do syna, ale do wszystkich zawodników podchodzi z ojcowską troską i wielkim zaangażowaniem. Doświadczenie wyniesione z gry między innymi w juniorach Wisły Kraków, a następnie seniorach CKS-u Czeladź, Szczakowianki w latach jej marszu do ekstraklasy, czy obecnie w oldbojach Wisły Kraków, pomaga mu w wychodzeniu z najtrudniejszych opresji.

— Do MKS-u Trzebinia przyszedłem w trakcie sezonu 2021/22 gdy drużyna walczyła o utrzymanie w IV lidze – wspomina Wojciech Skrzypek. – Zajęliśmy ostatecznie 13. miejsce, ale to nie wystarczyło, bo na skutek reorganizacji spadało 10 zespołów. Znaleźliśmy się więc wśród nich i stanęliśmy na krawędzi. Bardzo ciężko było znaleźć zawodników, którzy chcieliby grać w naszym zespole, ale w ostatniej chwili, dzięki przychylności władz miejskich i ludzi związanych ze sportem w Trzebini, udało się nam praktycznie na tydzień przed startem V ligi zbudować zespół.

Wojciech Skrzypek

Runda jesienna, mimo tych początkowych kłopotów, w wykonaniu MKS-u Trzebinia wyglądała bardzo dobrze, bo drużyna Wojciecha Skrzypka wygrała 10 spotkań, 3 zremisowała i tylko raz zeszła z boiska pokonana.

— Szczególnie dobrze wspominam nasz wyjazdowy mecz z Niwą Nowa Wieś, bo na boisku – jak się później okazało – mistrza półmetka wygraliśmy aż 5:1, pokazując bardzo dobrą grę – przypomina trener MKS-u Trzebinia. – Przezimowaliśmy dzięki temu na drugim miejscu i jako trener głęboko wierzę, że wiosną także utrzymamy swoją pozycję w pierwszej dwójce, bo to zapewnia awans. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że w naszej lidze są co najmniej cztery drużyny, które też myślą o IV lidze więc walka o te najwyższe pozycje trwać będzie do samego końca. Każdy mecz będzie bardzo ciężki, o czym mieliśmy się okazję przekonać na własnej skórze przegrywając boleśnie z Jutrzenką w Giebułtowie. To nas jednak tylko zmobilizowało i na każdy mecz wychodzimy już ze świadomością, że do samego końca trzeba będzie dawać z siebie wszystko, ale jesteśmy na to przygotowani i jestem święcie przekonany, że awansujemy.

DD (Małopolski ZPN)

Hits: 179

To top