Skończyła się sensacyjna przygoda Jerzego Brzęczka z Białą Gwiazdą i w ten sposób proces deprecjonowania autorytetu byłego selekcjonera godności narodowej reprezentacji osiągnął szczyt. Adam Nawałka, któremu do tej pory przyznawano priorytet w autodyskredytacji godności selekcjonera, poległ na niespełnieniu ambicji poznańskiego Kolejorza, a z którym rozstał się już na początku sezonu ekstraklasy.
Akt wypowiedzenia pracy Brzęczkowi wystawili piłkarze Chojniczanki, niestety, w realiach klasy niższej. Dokument ten mógłby być szybko unieważniony przez Jakuba Błaszczykowskiego, dla którego trener jest wujkiem, aliści na przeszkodzie stanęli kibice. Krakowski klub z północno-wschodniej części Błoń, obok Lecha, Widzewa, Ruchu, ma najbardziej uczynnych sympatyków, dobrze zorganizowanych, świadczących poważne sumy z kasy ich stowarzyszenia Socios, a przede wszystkim czyniących z dnia meczowego żyłę złota dla klubu, pogrążonego w długach. Dla nich wspomniana relacja siostrzeńcy-wujek, oznacza dziś patologię w postaci kumoterstwa, przy czym do takiego wniosku doszli dopiero po serii niepowodzeń umiłowanej drużyny. Do tego momentu Jurek był wielbiony, bo zechciał się uniżyć i w imię współczucia siostrzeńcom wziął rozwibrowaną przez nich drużynę.
Nie mówcie mi, że Brzęczkowi nie starczyło warsztatu lub woli walki, bo to człowiek wielkiej determinacji i wystarczających kompetencji do skutecznego ustawienia wiślaków przeciwko drużynie trenera Kafarskiego, dorabiającego szoferowaniem w wolnych chwilach od cyklu szkoleniowego. Przytłoczyły go w Krakowie groźba rozpadu historycznego klubu i perspektywa zawodu sprawionego, tak wrażliwym krewnym.
Z tymi problemami jest w stanie poradzić sobie jeden człowiek w polskiej piłce, nazywa się Radosław Sobolewski. Nie rzuca słów na wiatr, a jeśli już rzuca, to zmuszony wagą wypowiedzi. Stalowe nerwy to jego drugi atut. Najbardziej wkurwiające sytuacje boiskowe nie są w stanie wytrącić go z horacjańskiej równowagi ducha. On z całą pewnością nie pozwoli sobie na fundowanie tasiemca porażek, jeno pierdyknie papierem i podziękuje za robotę. Godne podziwu, że wydzierżył na ławce w roli asystenta Brzęczka. Pokazuje zarazem skalę jego wytrzymałości psychicznej i lojalności zarazem. A przecież niektórzy słusznie perswadowali, że kolejność zatrudniania ratowników do idącej na dno eskstraklasowej tabeli Wisły, powinna być odwrotna: najpierw Sobol, a dopiero później Brzęczek…
Niestety, stało się jak się stało i teraz najtwardszy z twardych byłych piłkarzy polskich, a trener przeambitny, staje przed robotą godną Syzyfa. W dodatku najbliższym przeciwnikiem jego świeżo upieczonych podwładnych będzie ŁKS, a na jego ławie wiślak do kwadratu – Kazimierz Moskal. Z tej poniekąd bratobójczej, bezpardonowej walki, trzeba wyjść zwycięsko. Cierpliwość trybun jest już wystarczająco nadwerężona, że w razie porażki wrogie okrzyki wyrwą się ze zbiorowej piersi samoistnie…
RYSZARD NIEMIEC
Hits: 2