Piłkarską wizytówką Niwy Nowa Wieś jest Bartłomiej Dudzic. Wychowanek klubu, który w swoim herbie ma gęś, dał się poznać kibicom w całej Polsce grając 137 razy na boiskach ekstraklasy w barwach Cracovii i Sandecji Nowy Sącz oraz występując w młodzieżowej reprezentacji kraju; był także powoływany przez selekcjonera Leo Beenhakkera na zgrupowania drużyny narodowej. Na zakończenie swojej piłkarskiej kariery wrócił do korzeni i w roli trenera, w roku jubileuszu 75-lecia, wprowadził zespół do IV ligi.
— Świętując to osiągnięcie warto przypomnieć historię – wspomina były zawodnik i prezes Niwy Stanisław Pałamarczuk. – Moja przygoda z klubem z Nowej Wsi rozpoczęła się prawie pół wieku temu. Wtedy jako 24-letni zawodnik z Hejnału Kęty przyszedłem do drużyny, która miała naprawdę trudne warunki. Przebieraliśmy się przed meczem w stodole u państwa Hałatów, a po założeniu sportowego stroju trzeba było jeszcze przebiec około 800 metrów na boisko. Traktowaliśmy to jako rozgrzewkę, bo po drodze musieliśmy pokonać rzekę Ulgę, więc gdy dobiegaliśmy na boisko to niektórzy mieli już dość. Później, przy wejściu na boisko, została wystawiona szopa, która służyła za szatnię, aż wreszcie gdy w 1984 roku na 20 lat zostałem prezesem, zaczęły się zmieniać nasze warunki. Nastąpił odbiór pawilonu-budynku klubowego oraz boiska głównego i trybuny. W ślad za tymi sukcesami gospodarczymi przyszły też osiągnięcia sportowe, bo w 2002 roku w Słubicach na turnieju finałowym trampkarzy starszych rozgrywek pod nazwą Piłkarska Kadra Czeka moja drużyna zajęła szóste miejsce, a w 2005 roku, gdy prezesem był już świętej pamięci Antoni Mojżesz, sięgnęliśmy w tym turnieju po mistrzostwo Polski klubów LZS. W finale wygraliśmy 1:0 z Głogówkiem, a z zawodników, którzy wtedy grali w Niwie najwyżej doszedł Bartek Dudzic, który wypłynął na boiska ekstraklasy. Natomiast Mateusz Piskorek, który został wybrany najlepszym obrońcą tych rozgrywek w Słubicach nadal gra i jest etatowym królem strzelców drużyny, która w 2011 roku pierwszy raz w historii klubu, pod wodzą Andrzeja Tomali, awansowała do IV ligi i grała w niej 4 sezony, a w tym roku wróciła na ten szczebel prowadzona przez Bartłomieja Dudzica.
Obecnie prezesem Niwy jest Rafał Naglik, który z 19-osobowym zarządem prowadzi klub. Wyznacznikiem jego popularności jest wprawdzie pierwsza drużyna, ale fundament stanowi praca z młodzieżą.
— Jest nam niezmiernie miło, że w roku jubileuszu 75-lecia klubu udało się nam osiągnąć ogromny sukces, którym jest awans do IV ligi małopolskiej – mówi prezes Rafał Naglik. – Ale trzeba dodać, że nasz klub, w którym wszystko opiera się na pracy społecznej, zajmuje się także szkoleniem dzieci i młodzieży. W tej chwili mamy w zespołach młodzieżowych około 150 dzieciaków. Siedem drużyn zgłoszonych jest do rozgrywek ligowych, a ponadto młodziki i skrzaty grają w systemie turniejowym. Bardzo dobrze układa się nam współpraca z Akademią Football Project, którą prowadzi Krzysztof Chrapek, nasz zawodnik znany w naszym środowisku jako piłkarz Podbeskidzia, a także mistrz Polski z Lechem Poznań. Ponadto trener naszych seniorów, a zarazem koordynator grup młodzieżowych Bartłomiej Dudzic to także człowiek, którego piłkarskie osiągnięcia są dobrze znane. Te nazwiska przyciągają dzieci nie tylko z Nowej Wsi, ale także z całego powiatu. Adepci piłki nożnej chcą się rozwijać pod ich skrzydłami. A skoro mowa o skrzydłach to dodam, że w naszym w herbie jest gęś, która jest symbolem naszego rozwoju. Jeden awans, drugi awans, a myślę, że to jeszcze nie koniec naszych sukcesów.
O sile zespołu Niwy stanowi mieszanka młodości z rutyną. Obok rutyniarzy Adama Matei, Michała Matejki, Krzysztofa Chrapka, Krzysztofa Jurczaka i Mariusza Piskorka – strzelca wyborowego, który od paru lat gwarantuje zespołowi ponad 20 bramek w sezonie – są także młodzi zdolni jak Jan Garlacz, którego gol przypieczętował awans do IV ligi czy Tobiasz Kubeczko. Trener Bartłomiej Dudzic potrafi wprowadzać ich do gry w seniorach, więc nic dziwnego, że kibice z Nowej Wsi z optymizmem czekają na inaugurację sezonu 2023/24.
— Ostatni mecz minionego sezonu, czyli wyjazdowy bój z rezerwami Garbarni był na pewno najtrudniejszy – dodaje kapitan Dawid Nycz. – Jadąc do Krakowa wiedzieliśmy, że nie możemy przegrać. Nie oglądaliśmy się więc na rywali tylko staraliśmy się zrobić swoje i po zwycięstwie 3:1 wracaliśmy do Nowej Wsi bardzo zadowoleni, ale nie spodziewaliśmy się takiego przyjęcia jakie nam zgotowali nasi kibice, którzy czekali na nas na ulicach. Świętowaliśmy jakbyśmy wygrali co najmniej Ligę Mistrzów. Tak się to fajnie złożyło, że klub świętował tego dnia 75-lecie i był festyn. Zrobiliśmy więc prezent dla działaczy i kibiców, którzy nas wspierali cały sezon nawet gdy przydarzyły się nam wysokie porażki. Byli z nami do końca, za to się im odwdzięczyliśmy i razem imprezowaliśmy do białego rana.
Czas świętowania już się jednak skończył i teraz w Nowej Wsi zarówno działacze, kibice jak i sami piłkarze z trenerem mówią już głównie o tym co ich czeka na IV-ligowych boiskach.
— Przez V ligę przeszliśmy błyskawicznie – twierdzi Bartłomiej Dudzic. – Zdobyliśmy mistrzostwo i awansowaliśmy do bardzo mocnej IV ligi, w której przyjdzie nam rywalizować z markowymi firmami i znanymi zawodnikami. Wystarczy, że wymienię nazwy rezerw Bruk-Betu Termaliki Nieciecza czy Wisły Kraków oraz takich zawodników, jak Rafał Boguski czy Łukasz Burliga w Kalwariance. Na pewno jest to dla nas duże wyzwanie i czekają nas bardzo fajne spotkania. Ale dla nas teraz najważniejszy jest okres przygotowawczy, bo chcemy się jak najlepiej przygotować i dobrze rozpocząć sezon. Nasza drużyna będzie złożona z zawodników, którzy wywalczyli awans. Przede wszystkim zależało mi na tym, aby ci którzy zapracowali na ten sukces zostali, ponieważ to jest dla nich nagroda. W zespole będą więc tylko kosmetyczne zmiany, bo do naszej kadry dojdzie dwóch-trzech nowych zawodników i z optymizmem rozpoczniemy rundę.
— W zespole, w którym gram już sześć sezonów jest fajna mieszanka rutyny z młodością – zapewnia nestor 38-letni filar obrony Adam Mateja. – Jako starszyzna staramy się wspierać młodzież i jesteśmy jedną rodziną. W V lidze, która była nowym tworem nie wiedzieliśmy na co nas stać i dlatego nie mieliśmy wyznaczonego celu. Sami sobie narzuciliśmy w szatni zadanie gry w każdym najbliższym meczu o 3 punkty i o radość wynoszoną z boiska. Nie patrzyliśmy przez cały sezon na tabelę, która na koniec zweryfikowała, że nasze podejście było odpowiednie. Nagrodą dla nas było wygranie tej ligi i awans do IV ligi, która na pewno będzie wyzwaniem. Jesteśmy jednak pozytywnie nastawieni i myślę, że damy sobie radę
DD (tekst i fot.)
Zdjęcia z meczu Niwy z Pcimianką
Hits: 327