Krakus z urodzenia, zaś nowotarżanin z wyboru. – Łezka się w oku kręci, jak ten czas szybko leci. Piłka to całe moje życie… – nie kryje wzruszenia jubilat. Dziś, 10 października 2022, 90. urodziny obchodzi Józef Leśniak.
W udanej dla Garbarni pierwszej połowie lat 50. ubiegłego wieku, wraz ze Zdzisławem Bieńkiem, był Józef Leśniak filarem linii środkowej „Brązowych”. Jako trener wprawdzie zajmował się także starszymi (Garbarnia, Kmita Zabierzów, Orzeł Piaski Wielkie), lecz nade wszystko upodobał sobie pracę z młodzieżą i tak jest do dziś. Zajmował się narybkiem Garbarni, Cracovii i Prądniczanki, a po przenosinach w 2001 do Nowego Targu – młodzieżą LKS Szaflary i Dunajca Ostrowsko. Od kilkunastu lat społecznie trenuje najmłodsze pokolenie w Szkółce Piłkarskiej Górali Nowy Targ. Wieloletniej działalności na rzecz futbolu ukochanego towarzyszyła nienaganna praca zawodowa.
Józef Leśniak miał na ludwinowski stadion bardzo blisko. Wystarczyło z ulicy Cekiery przejść most na Wildze, pokonać krótki odcinek Barskiej i już się było w ukochanym miejscu. Spędził tam dziesięć lat jako zawodnik Garbarni. A później następne dekady, w których wychował i wyszkolił tak znanych piłkarzy ludwinowskiego klubu jak Robert Gadocha, Jerzy Odsterczyl, Zdzisław Pietruszka, Edward Pilarski, Paweł Holiat, Władysław Florek czy Franciszek Golik.
Zaraz po wyzwoleniu, gdy Leśniak był uczniem II klasy gimnazjalnej, ściągnął go na stadion Garbarni były piłkarz „Brązowych”, Stanisław Skrzyński. Drogę do pierwszego składu seniorów pokonał błyskawicznie. Trochę w juniorach, zaledwie kilka występów w rezerwach i już mógł przejść pierwszoligowy chrzest. – To było ogromne przeżycie grać u boku Henka Bożka, Mietka Nowaka, Staszka Góreckiego, a także Henia Rybickego i Tadka Parpana, ci dwaj przyszli do nas z Cracovii. Debiut kojarzył mi się z chorobą Staszka Lasiewicza i jego przymusową absencją, co otworzyło szansę dla mnie. Dla jednego z pięciu Józków, którzy w latach 50. tworzyli trzon Garbarni. Identycznie imię nosili Browarski, Kolasa, Piątek i trener Kuchynka – wspominał piękne czasy.
Czech Josef Kuchynka był jednym z wielu szkoleniowców, jacy przewinęli się przez ludwinowski klub. – Niewątpliwie pamiętać trzeba o sporej rzeszy cenionych fachowców, oprócz Kuchynki wymienię choćby Artura Woźniaka, Karela Finka czy Karola Bieleckiego. Ale największym autorytetem cieszył się Artur Walter. Co to był za trener… Co to był za strateg… Wręcz arcymistrz – nie mógł się Leśniak nachwalić zalet wybitnego szkoleniowca.
Akurat za Waltera „garbarze” awansowali w 1954 roku do ekstraklasy. Następny sezon mógł zakończyć się niebywałym sukcesem, nawet na miarę 1931 roku. – Było blisko, jeśli nie tytułu, to na pewno wicemistrzostwa kraju. Ale przyszły dwie porażki u siebie, z Legią Warszawa i Stalą Sosnowiec, i szansę diabli wzięli. Graliśmy wtedy pięknie, niech o tym zaświadczy choćby wygrana 3-0 z Wisłą i to na jej boisku.
Dziś brzmi to nieprawdopodobnie, ale w 1955 naprawdę niewiele brakowało do powtórzenia przez Garbarnię kapitalnego sukcesu z 1931, wywalczenia tytułu mistrza Polski. Kto wówczas postawił temu tamę? Ano Edward Szymkowiak, wielokrotny reprezentant Polski, który w barwach Legii (ówcześnie CWKS) Warszawa zademonstrował przeciwko Garbarni rewelacyjną formę. – Mieliśmy ogromną przewagę, gnietliśmy niemiłosiernie, ale Szymkowiak nie skapitulował ani razu. To, co wtedy pokazał, graniczyło z cudem… – ujmował Leśniak sedno sprawy niemal w metafizycznym wymiarze.
-Niebawem pojechaliśmy do Chin i ta wyprawa, choć bardzo udana turystycznie i sportowo, nie wyszła nam na dobre. Zaraz po powrocie przegraliśmy w Poznaniu z Kolejarzem, teraz Lechem, 0-1 i zaczęło się równanie w dół. W końcu spadliśmy z pierwszej ligi, choć mogło być zupełnie inaczej… – wzdychał z żalem.
Wkrótce kariera Józefa Leśniaka zakończyła się tyle niespodziewanie, co definitywnie. Na obozie w Krynicy przeziębił się i dostał zapalenia płuc. Lekarze odradzali dalsze uprawianie futbolu, posłuchał tej sugestii. Dramat polegał na tym, że zakończył karierę w wieku zaledwie 25 lat. Gdy miał za sobą cztery sezony pierwszoligowe i zdążył wybić się na arenę ogólnopolską. Znalazł się w kadrze drugiej reprezentacji, na mecze przeciwko NRD w Lipsku i Węgrom w Poznaniu. Grał w reprezentacji Krakowa, w drużynie prowadzonej przez Zygmunta Jesionkę.
Kiedy Leśniakowi złożył propozycję przenosin do Warszawy słynny Ryszard „Faja” Koncewicz – veto postawiła małżonka, Janina. – Mieliśmy już dzieci, dlatego nie chciała tamtej przeprowadzki. Ale w tamtych czasach zagorzale kibicowała Garbarni. Tak samo zresztą jak żony innych piłkarzy, które wspólnie zasiadały na starej trybunie – zaświadczał, że na Ludwinowie było bardzo romantycznie.
Najpierw pracował w Zakładach Garbarskich. Później przeniósł się do spółdzielni „Winyl”, gdzie miał za szefa również mocno związanego z klubem inż. Eryka Borstyna. A następne dwie dekady spędził w firmie Sobiesława Zasady. Był przewodniczącym Sądu Koleżeńskiego Garbarni, zaś jest członkiem Rady Seniorów MZPN. Wielokrotnie odznaczany, m.in. Srebrnym Krzyżem Zasługi, doczekał się nade wszystko ogromnego szacunku.
Był wielokrotnie nagradzany i odznaczany medalami, w tym „Zasłużony dla Krakowskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej” i Medalem 90-lecia Małopolskiego Związku Piłki Nożnej. Później nadano jubilatowi Medal 105-lecia MZPN, ma w kolekcji odznaki 100-lecia Garbarni, Cracovii, Wisły i Zagłębia Sosnowiec, a także medal 660-lecia miasta Nowy Targ.
Józefowi Leśniakowi można szczerze pozazdrościć:
• kochającej rodziny, której od wielu dekad najważniejszą personą jest małżonka, Pani Janina;
• pogody ducha i ludzkiej życzliwości;
• nieustannego trwania na posterunku
Bo dostojny Jubilat wciąż wyznaje credo, że aktywnym w futbolu jest się zawsze…
JERZY CIERPIATKA
Fot.
ZBIGNIEW KRAUZOWICZ
MACIEJ ZUBEK
ARCHIWUM AUTORA
Hits: 194