Zwycięża w środowisku piłkarskim przekonanie o jakości tegorocznego mundialu jako najlepszych w historii finałów mistrzostw świata. Co i raz z jakiegoś zakątka globu odzywa się jakaś znana postać i wyznaje, że lepszego turnieju tej miary nie widziała. Nikt nie mówi o tej całej fali sceptycyzmu, poprzedzającej turniej w Katarze. Miało być siermiężnie, po arabsku prostacko, ciasno, a przede wszystkim o złej porze roku. Zawodnicy europejscy z wygaszaną witalnością zaliczający roztrenowanie mieli demonstrować kiepską formę i kondycję…
Nad imprezą wisiało pomówienie o jej korupcyjnej genezie, okupionej ponadto ofiarą kilku tysięcy robotników z Azji, zatrudnionych przy wznoszeniu katarskich obiektów. Gargantuiczne prognozy odstraszające de facto uczestników mistrzostw w większości przypadków okazały się zwykłym czarnowidztwem. Już dawno nie obserwowaliśmy tak dużego rozminięcia się faktów dokonanych z prognozami. Mam nadzieję, że następny mundial na kontynencie amerykańskim nie będzie kontynuacją tego typu pomyłek…
Dla naszych polskich rozterek Katar miał przynieść rozstrzygniecie sportowo-estetycznej deliberacji o to, co w piłkarskim życiu ważniejsze: wynik, czy piękno gry. Na dziś, absolutnie chwilowo, dla doraźnej potrzeby jednej strony sporu, górą wydaje się wartość wszystkiego, co składa się na zachwycający styl gry, jego ofensywność, wyrafinowana technika piłkarzy, niestandardowa taktyka… Kierując się wszakże bardziej trwałymi wartościami w sporcie, wynik szybko odrobi straty i znowu stanie się ważny dla polskiego środowiska futbolowego. Czekające nas eliminacyjne gry o wejście do finałów mistrzostw Europy jasno pokażą, że nie o piękno gry chodzi, tylko o sumę punktów, dających awans! I tak będzie impreza główna, po imprezie, mundial po Euro, Euro po mundialu…
Niestety, ani Brazylijczykami, Argentyńczykami czy Chorwatami Bozia nas nie stworzyła, a przyroda nie była dla nas tak hojna, jak dla nich. Dlatego wirtuozów u nas nie staje, a nawet jak się urodzą, to akurat w reprezentacji grają słabo. Tyle co zakończone zmagania w Katarze każą poważniej liczyć się z dalszą ofensywą reprezentacji z kontynentu afrykańskiego. Ten coraz ludniejszy kontynent najwyraźniej bywa na mundialach ewidentnie niedoreprezentowany i tylko patrzeć, kiedy zażąda zwiększenia udziału swoich krajów w eliminacjach globalnych FIFA. Piłka afrykańska to już nie tylko Maroko, Senegal, Wybrzeże Kosci Słoniowej, Ghana, Tunezja, Egipt. Dlatego tych pięć miejsc dla państw afrykańskich, dopuszczonych do światowych bram piłkarskich, to stanowczo za mało…
RYSZARD NIEMIEC
Hits: 1