Dzień przed wysoce prawdopodobnym podpisaniem kontraktu wiadomo na pewno, że dwaj bramkarze skoczyli do oczu trzeciemu. Jan Tomaszewski i Jerzy Dudek mają za złe Wojciechowi Szczęsnemu, iż nie odrzucił oferty Barcelony. Istotnie, trzeba mieć głęboko gdzieś pryncypia moralne, aby teraz powiedzieć po hiszpańsku „si”, skoro przed chwilą w innym zacnym miejscu powiedziało się po włosku „punto e basta”. I, co gorsza, ogłoszono to publicznie.
— W jakimś sensie byłoby to jednak zaskakujące, że po tym wszystkim co Wojtek mówił, że robi to dla rodziny, że chce odpocząć, że to czas na reset, że się chce skupić na czymś innym… I nagle by wymyślił, że jeśli to Barcelona… No ok, mówi się, że Barcelonie i Realowi się nie odmawia. To mimo wszystko byłoby dla mnie trochę zaskakujące i niepoważne, a Wojtek z tego co wiem to jest poważnym gościem… – komentuje Dudek na łamach „Przeglądu Sportowego”.
— W tym momencie nie rozumiem Wojtka. O pieniądze tu raczej nie chodzi, bo pewnie mógłby grać w Arabii Saudyjskiej. Nie trenował przez jakiś czas. Na dodatek nie rozumiem, że ktoś odmawia gry w drużynie narodowej. W tej chwili poczynania Wojtka są niezrozumiałe. (…) Nikt Wojtka do zakończenia kariery nie namawiał. Teraz niech go namawiają, ale zrobił z gęby cholewę. Ale kto bogatemu zabroni… Niech robi co chce. (…) Mnie teraz Barcelona interesuje tyle, co zeszłoroczny śnieg. Barcelona przestała dla mnie istnieć – deklaruje w „Super Expressie” Tomaszewski.
Słowem, Wojtek mocno podpadł Jurkowi i Jankowi. Można założyć, że ze strony obu byłych bramkarzy klasy bez wątpienia światowej „Barca” znalazłaby się w czarnej dziurze ze swą ofertą. Musiałaby szukać gdzie indziej nowego strażnika bezpieczeństwa między słupkami. Tylko naiwni uwierzą w tę bajeczkę dla grzecznych dzieci. Zresztą zarówno Tomaszewski, jak i Dudek kiedyś nie odmawiali propozycjom płynącym od hiszpańskich kontrahentów. Jeśli mnie pamięć nie myli, „Tomek” wylądował przed czterema dekadami w Herculesie Alicante. To zdaje się trochę mniejszy i słabszy klub niż Barcelona. Z kolei Dudek trzymał fason pod względem najwyższej rangi pracodawcy, znalazł się w Realu Madryt, ale było to twarde lądowanie. Gdzieś na drugim miejscu ławki rezerwowych. To mu jakoś nie przeszkadzało, aby zdecydować się na czasowe prowadzenie „królewskiego” żywota. A że akurat w roli giermka…
Wypowiedzi obu panów są naznaczone piętnem hipokryzji. Tomaszewski ma za złe Szczęsnemu, że zrobił z gęby cholewę. To co z siebie zrobił Tomaszewski, gdy w początkach stanu wojennego ochoczo wpisywał się do PRON-u? Innymi słowy, poparł reżim, choć przyzwoici ludzie tego nie robili? W świetle tego występku przystrajanie się przez Tomaszewskiego w piórka Katona w każdej sprawie mierzi. Powinien wiedzieć, że pamięć ma to do siebie, iż w określonych sytuacjach nie uznaje abolicji.
Mam Tomaszewskiego i Dudka za hipokrytów, bo idę o zakład, że będąc na miejscu Szczęsnego postąpiliby dokładnie tak jak on. Na hasło Barcelony padłby spontanicznie odzew, poparty staraniami, aby media odtrąbiły ogromny sukces. Bo znalezienie się na Camp Nou dla każdego piłkarza, zwłaszcza polskiego, ogromnym sukcesem jest. I z definicji. I dokładnie to samo napisałbym, gdyby w centrum uwagi zamiast Szczęsnego znalazłby się Tomaszewski. Względnie Dudek. Albo nawet razem wzięci.
W komentarzach Tomaszewskiego i Dudka do sprawy Szczęsnego irytuje jeszcze inna kwestia. To całkowite abstrahowanie od chronologii zdarzeń i normalności zachowań bramkarza, który za chwilę powinien złożyć autograf pod jednorocznym kontraktem. Przecież to życie, tak nieprzewidywalne w futbolu, spowodowało błyskawiczny rozwój nowej sytuacji. Szczęsny miał pełne prawo do zakończenia kariery. Należało to uszanować, przy jednoczesnym zbilansowaniu tego, co osiągnął w wielkich klubach typu Arsenal czy Juventus. To imponujące dokonania. Ale nikt, Szczęsny ani jakikolwiek jasnowidz, nie byli w stanie przewidzieć, że Marc-Andre ter Stegena spotka parszywy los. Bywają sytuacje wymagające natychmiastowego reagowania, dokładnie coś takiego spotkało teraz Barcelonę. Ter Stegen wypadł z gry do końca sezonu, znalezienie jego zastępcy musiało być sprawą więcej niż pilną. Trafiło na Szczęsnego i mamy go wyklinać, że z tego powodu zmienił zdanie?
Lepiej życzmy mu powodzenia, bo z chwilą podpisania kontraktu stanie przed nie lada wyzwaniem. Aby nie czuł się osamotniony, rozszerzam grono zasługujących na życzenia do tercetu. Dudkowi życzę jeszcze większej lawiny reklam, spod zwałów śniegu zamienionych na wodę może w końcu uda się wyłowić coś strawnego. Tomaszewskiemu natomiast, skoro powstanie nowego PRON-u chyba nam nie grozi, aby przestał gniewać się na Barcelonę i jednak oglądał jej mecze, również w Lidze Mistrzów. O ile jest abonentem UPC, teraz Play, bo tam pełnego pakietu LM nie uświadczysz. Nowa edycja już trwa, zaś największa sieć kablowa w kraju wciąż prowadzi rozmowy z właścicielem praw nabytych w trzeciej dekadzie marca… Oby zdążyła przed 31 maja 2025, na ten dzień jest planowany finał…
Chciałbym, aby pan Janek także zdążył. Bo na nic nie należy obrażać się na całe życie. Z wyjątkiem PRON-u.
JERZY CIERPIATKA
Hits: 130