Reprezentacja Małopolskiego Związku Piłki Nożnej po trzech turniejach eliminacyjnych Mistrzostw Polski Kadr Wojewódzkich U-15 zapewniła sobie udział w czerwcowych finałach Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży. Szkoleniowa roszada po ubiegłorocznej nieobecności w końcowych rozgrywkach o Puchar imienia Ireny Półtorak zdała więc egzamin, a trenerka Urszula Sadurska, która wspólnie z Dawidem Hejmejem prowadzi w tym sezonie „Małopolanki” już przed ostatnim, majowym turniejem kwalifikacyjnym w Suchej Beskidzkiej, może się cieszyć z wykonania planu minimum.
- Generalnie rzecz biorąc zaczęliśmy pracę od porządnej, dogłębnej selekcji, żeby wybrać najlepsze zawodniczki z województwa – mówi Urszula Sadurska. – To był pierwszy cel i ten etap zajął nam trochę czasu, ale na początku września obejrzeliśmy około 100 zawodniczek na konsultacjach. Nie znałam piłkarek z tego rocznika, więc startowaliśmy od zera. Dzwoniliśmy do klubów, trenerzy klubowi zgłaszali, kandydatki przyjeżdżały, a my obserwowaliśmy jak grają i wybraliśmy grupę docelową około 25-osobową, z której już wybieramy zawodniczki na turnieje eliminacyjne Mistrzostw Polski Kadr Wojewódzkich, a kolejnych 20 zawodniczek mamy pod ścisłą obserwacją i sprawdzamy jak się rozwijają. A to jest bardzo ważne, bo dziewczyny cały czas robią postępy, a ich forma jest też zależna od dnia i meczu. Często jest tak, że bardzo pozytywnie zaskakuje nas ktoś po kim się tego nie spodziewaliśmy. W każdym turnieju był ktoś inny kto zabłysnął i zrobił robotę. W pierwszym turnieju zaskoczyła nas Roksana Woźniak, a w turnieju w Lublińcu Julka Sieczka była takim naszym motorem. To jest bardzo fajne, bo wiemy, że nawet jeżeli którejś zdarzy się słabszy dzień to jest następna, która może przejąć pałeczkę lidera.
Po 9 meczach – 3 w każdym turnieju – reprezentacja Małopolskiego Związku Piłki Nożnej U-1 Dziewcząt ma na koncie 18 punktów za 5 zwycięstw i 3 remisy oraz 1 porażkę.
- Pierwszy turniej była dla nas bardzo pozytywny, nie wiedzieliśmy czego się spodziewać po tej drużynie, ale bardzo nas zbudował zwycięski mecz ze Śląskim Związkiem Piłki Nożnej, który stawiany był w roli faworyta – dodaje Urszula Sadurska. – Nawet same dziewczyny mówiły, że wcześniej nie potrafiły z nimi wygrać, a w turnieju, którego organizatorem był Podkarpacki Związek Piłki Nożnej wygrałyśmy 3:0. To wspomnienie najbardziej utkwiło mi w pamięci i napędzało do pracy, której celem był awans do turnieju finałowego Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży.
A co jest najważniejsze dla samej trenerki, która swoją przygodę z piłką zaczęła gdy była dzieckiem i jak daleko, czytaj wysoko, mierzy w swojej trenerskiej pracy?
– Piłka nożna była moją pasją od zawsze, z tym, że w moich dziecięcych latach, w moim rodzinnym mieście Lublinie, nie było zbyt wielu piłkarskich drużyn stricte kobiecych – wyjaśnia Urszula Sadurska. – Grałam więc z kolegami na osiedlowych boiskach między blokami, a następnie na kilka dobrych lat, bo chciałam systematycznie trenować, zostałam piłkarką ręczną w UKS-ie Dwójka Lublin. Kiedy jednak usłyszałam, że powstała piłkarska drużyna Widok Lublin, która grała w I lidze, dołączyłam do niej. Z tego okresu mam bardzo miłe wspomnienie, bo strzeliłam jedynego hat-tricka, a w dodatku pierwszy raz w życiu zdobyłam bramkę lewą nogą. Byłam już wtedy licealistką, więc nie grałam w tym zespole zbyt długo.
Kolejny piłkarski etap w życiu Urszuli Sadurskiej rozpoczął się na studiach na Uniwersytecie Przyrodniczym w Lublinie. Tam mocno zaangażowała się w AZS. Grała w futsal oraz pomagała trenować i została zawodniczką zespołu Perły Lublin, które powstały z 2013 roku.
- Dziewczyny chcące grać w piłkę same się zorganizowały i zgłosiły do rozgrywek – wspomina Urszula Sadurska. – Moje boiskowe występy zostały jednak dość szybko przerwane przez kontuzję kolana, bo zerwałam więzadła krzyżowe, więc skorzystałam z oferty pracy w roli trenera. Zgłosiłam się. Zaczęłam kurs trenerski. Prowadziłam drużynę, która grała w III lidze i tak mocno wciągnęła mnie trenerka, że choć operacja się udała i odzyskałam pełnię sił, to na boisko już nie wróciłam tylko zdecydowałam się iść drogą szkoleniowca.
Nawet gdy przeprowadziła się do Krakowa, na studia magisterskie, znalazła swoje piłkarskie miejsce, ale wśród… chłopaków. Przez kilka lat pracowała z dziećmi i młodzieżą w Akademii Cracovii, jednocześnie robiąc dwa kursy trenerskie. Ma licencję UEFA A, ale przede wszystkim bardzo dużo się nauczyła i miała okazję pracować z bardzo uzdolnionymi zawodnikami.
- Do piłki kobiecej wróciłam w Podgórzu Kraków prowadząc drugą drużynę w IV lidze i wtedy pojawiła się też propozycja pracy z reprezentacją Małopolskiego Związku Piłki Nożnej U-15 Dziewcząt więc znowu pracuję z dziewczynami – wyjaśnia Urszula Sadurska. – Powiem szczerze, że propozycja z MZPN była dla mnie zaskoczeniem, dlatego, że w małopolskiej piłce kobiecej tak naprawdę byłam debiutantem, choć w Krakowie mieszkam i działam już 6 lat. W środowisku szkoleniowym nie byłam więc nowicjuszem. Nie zastanawiałam się jednak nad tym dokąd dążę jako trener i trudno mi wyznaczyć sobie swój sportowy cel, bo piłka, choć jest pasją, jest też „tylko” jedną z części w moim życiu.
Urszula Sadurska ma rodzinę, pracuje jako analityk biznesowy w świecie bankowym, spędzają czas za biurkiem w godzinach od 9.00 do 17.00 i dopiero później ma czas na treningi w klubi oraz weekendy na mecze, a do tego dochodzą także zgrupowania i turnieje kadry.
- Czasem pojawia się konflikt interesów, a wtedy niestety trzeba zostać w pracy, ale z drugiej strony wiem, że chciałabym się rozwijać w pracy trenerskiej, bo bardzo to lubię – zapewnia Urszula Sadurska. – Dlatego nie stawiam sobie żadnych granic. Wystarczy, że przypomnę sobie to co było kilka lat temu. Na pewno wtedy nie spodziewałabym się, że będę miała przyjemność prowadzenia reprezentacji Małopolskiego Związku Piłki Nożnej. Nie ograniczam więc swoich marzeń i jestem otwarta na to co przyniesie życie, ale nie chcę też zapeszać. Fajnie by było gdyby z tej pracy można było się utrzymać, ale to nie jest takie proste. Dlatego nie ma się co za bardzo rozpędzać w planowaniu, a raczej cieszyć się z tego, że ta proporcja w życiu na rodzinę, pracę i piłkę jest odpowiednia.
Święta Wielkanocne, po turnieju w Lublińcu, gdzie reprezentacja Małopolskiego Związku Piłki Nożnej U-15 Dziewcząt zapewniła sobie już praktycznie awans do turnieju finałowego Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży, trenerka Urszula Sadurska spędziła w dobrym nastroju i w gronie najbliższych w Lublinie. Tam ma bowiem korzenie i tam pojechała, żeby odpocząć w rodzinnym gronie w ten ostatni weekend przed startem ligi, do której przygotowała Pogórze II. Od połowy kwietnia do końca czerwca na wolne dni już raczej nie ma co liczyć, a najbliższy czas na odpoczynek może sobie zaplanować dopiero na wakacyjny urlop.
DD
Hits: 45