W meczu finałowym Pucharu Polski na szczeblu Małopolski Wieczysta Kraków zagra ze Spójnią Osiek-Zimnodół-Zawada. W środowym, drugim meczu półfinałowym, krakowianie pokonali na własnym boisku Podhale Nowy Targ 4-1.
W sobotę oba zespoły zagrają w Nowym Targu o trzecioligowe punkty.
Spotkanie finałowe odbędzie się we wtorek, 13 czerwca 2023 r. o godz. 17:00 na stadionie Kmity Zabierzów. Mecz będzie sędziował Sebastian Krasny.
Wieczysta Kraków – Podhale Nowy Targ 4-1 (2-0)
1-0 Maciej Pałaszewski 8
2-0 Manuel Torres 38
3-0 Denys Faworow 46
4-0 Maciej Twarowski 53
4-1 Fabian Burzyński 90+
Sędziowali: Grzegorz Jabłoński – Kajetan Luty i Oskar Worgacz. Żółta kartka – Mikołaj Styrczula.
WIECZYSTA: Kowalski – Faworow (71 Głogowski), Hoyo-Kowalski, Bujak – Bąk, Gamrot (16 Klimczak), Pałaszewski, Koncewicz-Żyłka – Torres (59 Szewczyk), Twarowski (71 Skoczeń), Hebel (59 Misak). Trener: Wojciech Łobodziński.
PODHALE: Podhale: Kołodziej – Szczepański, Kawula (61 Chmielenko), Bocheńczak, Sobek (61 Burnat) – Rogala, Burzyński, Żurek, Mikołaj Styrczula – Szynka (61 Żołądź), Ustupski (84 Hajdara). Trener: Szymon Szydełko.
W pierwszej odsłonie gra była, generalnie, wyrównana, nawet z lekką (w sensie liczby przeprowadzonych akcji) przewagą nowotarżan (kilka niezłych strzałów z dystansu). Tyle tylko, że krakowianie okazali się zdecydowanie bardziej konkretni i dwukrotnie pokonali Kołodzieja. W 8 minucie Torres skorzystał ze złego (zbyt krótkie) wybicia piłki przez jednego z obrońców, błyskawicznie strzelił, bramkarz zdołał odbić piłkę, tyle że przed siebie i Pałaszewski nie miał kłopotów ze skutecznym wykończeniem tej akcji. Dodać należy, że goście reklamowali niezbyt, ich zdaniem, sportowe zachowanie zawodników Wieczystej, którzy nie przerwali akcji, kiedy na murawie leżał jeden z graczy Podhala. Arbiter nie dopatrzył się jednak niczego nagannego. Natomiast po kolejnych 30 minutach gry miejscowi podwyższyli rezultat. Po akcji, którą śmiało można pokazywać jako przykład boiskowej “śmiercionośnej” kontry. Faworow, z własnej połowy (środek boiska) zagrał długie podanie do Torresa, a ten wpadł w piłką w pole karne i bezceremonialnie trafił w prawy, dolny róg.
O ile goście mieli jakiś plan gry na drugą połowę, to z pewnością runął on już po pierwszej akcji, po zmianie stron boiska. Lewą flanką zaszarżował Hebel, płasko dograł na przedpole, tam znowu źle (zbyt krótko) wybito piłkę i Faworow ładnie ją plasował, uderzając z okolicy 15 metra. A w 54 minucie śmiało można było już powiedzieć, że poznano drugiego pucharowego finalistę, albowiem krakowianie po raz czwarty pokonali Kołodzieja. Za sprawą Torresa (płaska centra z prawego skrzydła) oraz niezdecydowania bramkarza przyjezdnych i jego partnera z obrony (jakby nie mogli się zdecydować, który ma poskromić piłkę). W tych okolicznościach strzał do pustej bramki był dla Twarowskiego formalnością.
Przy takim wyniku trudno było się spodziewać kolejnych emocji. Ale obie drużyny, już na luzie, nawet nieźle pograły sobie piłeczką. Było kilka ładnych akcji, strzałów, parad bramkarskich. Czyli dla kibiców nie był to czas stracony. Tym bardziej, że na koniec zobaczyli zdecydowanie najładniejszego gola tej potyczki, a honorowego dla gości. Burzyński bowiem uderzył z odległości blisko 30 metrów i piłka wylądowała w prawym “okienku” bramki krakowian.
(b)
Hits: 772