W wieku niemal 81 lat zmarł bardzo popularny w Krakowie były zawodnik i aktywny działacz Józef Nowak. Odszedł złożony nieuleczalną chorobą, znajomi i przyjaciele od kilku miesięcy liczyli się z najgorszym.
Wychowanek szkółki WKKF Kraków, jak wielu krakusów kontynuował przygodę z piłką w Wiśle. Zaszedł relatywnie wysoko, znalazł się w szerokiej kadrze seniorów, ale występy w ekstraklasie nie były Mu dane. W szeregach „Białej Gwiazdy” grywał wtedy ponadto inny Nowak, Tadeusz, i zapewne to zbieżność nazwisk spowodowała powielanie do dziś błędu popełnionego dawno temu. Że Józef Nowak ma na koncie mecze w najwyższej klasie rozgrywkowej. W prywatnej rozmowie ze mną zdementował tę wersję, jeszcze z okresu pracy w Wiśle trenera Károly Kósy. Dryblował w charakterystyczny sposób, kojarzony przez starszych kibiców z „kiwką” Edmunda „Epiego” Kowala.
Później Józef Nowak był zawodnikiem Karpat Krosno (wówczas Legii), Stilonu Gorzów, Oleśniczanki (służba wojskowa), ponownie Stilonu, Górnika Siersza, Przeboju Wolbrom i Skawy Wadowice. W barwach krośnieńskiego klubu uczestniczył akurat w drugoligowym meczu, w którym Karpaty bardzo wysoko pokonały Garbarnię.
Intrygująca sprawa, że w latach 60. absolutny trzon Górnika Siersza stanowili gracze z Krakowa. W pociągu jadącym o 8.40 do Jeleniej Góry zresztą gromadziło się iście futbolowe towarzystwo, które udawało się mniej więcej w tym samym kierunku. Mieczysław Gracz, słynny „Messu”, był zatrudniony w Górniku Libiąż. Edward Jabłoński, brat Mariana, miał pracę w Hutniku Trzebinia, gdzie sprowadził Antoniego Rogozę. W Górniku Jaworzno grali Zbigniew Banasik, Jerzy Skrzyński i Jerzy Suder.
Marian Tobik jeździł jako trener do Niwki, identyczne miejsce docelowe dotyczyło Romualda (Romana) Meusa. W przypadku Sierszy rozpoczął krakowski zaciąg Karol Bielecki, zanim jeszcze ustąpił pola Czesławowi Skoraczyńskiemu, którego już nie widziano na stanowisku szkoleniowca Wisły, choć akurat zdobyła Puchar Polski.
Nie zawsze ramię przy ramieniu, ale trafiła do Sierszy plejada dobrych piłkarzy. Najczęściej już wygranych, za to skuszonych bardzo godziwymi zarobkami na kopalnianych etatach. W stosunku do Krakowa przebitka była podwójna… Stanisław Śmiałek i Jan Witkowski zanim trafili do Sierszy przyczynili się do awansu Hutnika Nowa Huta do II ligi. Również z Suchych Stawach przeniósł się do Sierszy Władysław Kmiecik, jak Śmiałek wcześniej bramkostrzelny napastnik. Z kolei Zygmunt Malarz przed pójściem do Wawelu stanowił podporę Cracovii.
Rezerwowy bramkarz Mieczysław Biedroński i Stanisław Grudzień zaczynali w Nadwiślanie, Wacław Kołtoński i Jan Przeworski (później Karpaty Krosno) terminowali w Cracovii. Kazimierz Jarzyna jako gracz Czarnych Kraków musiał wiedzieć, że formą premii były tam kartki na mięso. Andrzej Zięcik, który później zginął tragicznie pod kołami pociągu, był wychowankiem Prokocimia. Józef Madaj i Andrzej Wełniak pochodzili z ludwinowskiej Garbarni.
Po trenerze Bieleckim odpowiadał za nabór właśnie Józef Nowak. Spoza Krakowa grali w zespole Jan Toman (etatowy golkiper), tarnowski stoper Leon Palemba, Roman Czyż, Marian Ginter i Andrzej Gajewski, który po grze w „Gieksie” Katowice i Sierszy miał za kilka lat być trenerem mistrzowskiej Stali Mielec.
Na koniec rundy wiosennej sezonu 1967/1968 pojawiła się szansa awansu do III ligi. Tak wysoko Górnik Siersza nigdy wcześniej nie grał. Decydujący mecz „krakusów na delegacji” musiał odbyć się pod Wawelem. Rezerwy Cracovii zostały ograne na własnym stadionie 3-0 i można było fetować awans. Józef Nowak stanowił ważne ogniwo tej sympatycznej drużyny.
W drugiej połowie lat 70. Józef Nowak, absolwent AWF, a grubo później dyrektor w krakowskim magistracie był już działaczem Juvenii. A to właśnie klub z Błoń uratował oldbojów Krakowa od nieuchronnej bezczynności. Spiritus movens przedsięwzięcia był Tadeusz Pietrzycki, drukarz „etatowo” przypisany do funkcji wiceprezesa klubu. Nad nim stał, ale tylko formalnie, Otton Hodas. Od dawna jest sternikiem Nadwiślanu, wtedy aktywnie działał w Izbie Rzemieślniczej, która z klucza mianowała prezesów Juvenii. Uzupełniał ten zgodny tercet, również w sprawie oldbojów tworzący jednolity front, Józef Nowak, który przez długie lat pełnił funkcję sekretarza klubu..
Dziś, kiedy od prawie trzech dekad regularnie toczy się rywalizacja starszych panów i niekiedy ma znamiona rozgrywek jak najbardziej serio, brzmi to nieprawdopodobnie, iż każdy z największych krakowskich klubów odwracał się od oldbojów plecami. Nie było dla nich miejsca w Cracovii, Wiśle, ani Garbarni. Za to znalazł się spokojny kąt w Juvenii. Ponieważ Hodas, Pietrzycki i Nowak tego chcieli. A równocześnie rozumieli, że bez ich veta krakowski oldboj będzie traktowany jak chłystek, którym nie warto się przejmować.
Ta cenna inicjatywa była realizowana dwutorowo. Należąc do federacji „Ogniwo” powołała Juvenia ligę zakładów pracy, do której zgłosili akces przedstawiciele różnych zawodów. M.in. taksówkarze (Antoni Zuśka, Jan Witkowski) i futrzarze (Zbigniew Stroniarz, Andrzej Deptuch, Edward Pilarski). Futbolowa elita Krakowa oczywiście przywdziała koszulki Juvenii. To do jej szeregów przeszli Józef Browarski, Stanisław Chemicz, Kazimierz Czarnecki, Jerzy Jasiówka, Kazimierz Kościelny, Czesław Kwiatkowski, Marian Machowski, Fryderyk Monica, Józef Nowak (ten niejako z urzędu), Jan Rodak, Tadeusz Szymeczko, Antoni Zalman…
Równolegle zostały nawiązane kontakty z klubami, które w przeciwieństwie od Krakowa przychylnie patrzyły na panów w średnim wieku. Na jubileuszu 80-lecia Juvenii w 1986 gościła świetna ekipa Zagłębia Sosnowiec, której podpory stanowili Józef Gałeczka, Witold Majewski, Zbigniew Myga, Władysław Szaryński, Witold Szyguła, Włodzimierz Śpiewak, Czesław Uznański. Innym razem, grubo wcześniej, złożył wizytę chorzowski Ruch. Zdjęcie zamieszczone poniżej nie kłamie, że Gerard Cieślik spotkał się wtedy z Mieczysławem Graczem. Organizatorem i gospodarzem tych miłych spotkań był nie kto inny jak Józef Nowak.
Również głównie dzięki Józefowi Nowakowi wszedł w tradycję inny zwyczaj. Wigilijnych spotkań, podczas których seniorzy dzielą się opłatkiem, śpiewają kolędy i wspominają jak to drzewiej bywało. Ten piękny zwyczaj trwa od ponad półwiecza.
Początki były skromne, na stadionie Juvenii, który mógł oferować skromne warunki. Później miejsca spotkań zmieniały się wielokrotnie: NOT, SPATiF (zawiadywany przez Franciszka Skibińskiego), Sanus (gościny udzielał Witold Nowak), Jubilat, Klub pod Gruszką, Europa i później Hotel Europejski. W tych miejscach wysoka frekwencja i nieomal rodzinna atmosfera były gwarantowane. Przede wszystkim dbał o to Józef Nowak.
- Lepiej nie liczyć lat osób, które zasiadły przy stole prezydialnym. Lepiej nie zaglądać w metryki Jurka Jasiówki, Ryśka Sarnata, Lucka Franczaka, Irka Adamusa czy moją. Bo długo by trzeba było liczyć. Ale tradycja wciąż jest podtrzymywana, bo tak być musi – żartował Józef Nowak.
Za to nie było żartów, przeciwnie, gdy w roku 2000 pojawiła się w Garbarni pani syndyk masy upadłościowej. W trybie nadzwyczajnym zwołano ludzi dobrej woli, którzy chcieli „Brązowym” pomóc w jakże trudnej chwili wejścia w naprawdę bardzo ostry zakręt. Józef Nowak znalazł się w tym gronie i udanie piastował urząd wiceprezesa ds. piłki nożnej przez dwie kadencje. Ta pierwsza z nich, bodaj najważniejsza dla losów ludwinowskiego klubu, miała miejsce za prezesury Macieja Gigonia.
Piłkarskiemu Krakowowi będzie brakować barwnej sylwetki Józefa Nowaka.
Cześć Jego Pamięci!
JERZY CIERPIATKA
Pogrzeb odbędzie się w środę, 19 października, o godz. 11.40 w sali pożegnań cmentarza w Grębałowie.
Hits: 95