Zmarł Zenon Baran

Zmarł Zenon Baran, były piłkarz i trener Hutnika oraz trener Cracovii.

Urodził się 8 lipca 1934 roku. Pierwsze kroki piłkarskie stawiał w Dąbskim Kraków, ale wkrótce trafił do Hutnika, w którym występował w latach 1952–53 i 1958–63. W historii klubu zapisał się m.in. jako autor 56 bramek, co daje mu 10. miejsce wśród najlepszych strzelców. Grał również m.in. w Wawelu Kraków.

Jako trener pracował w Hutniku w latach 1966-1983, najpierw prowadząc grupy młodzieżowe, a w latach 1979-1983 pierwszy zespół Hutnika. W sezonie 1983/1984 prowadził w 22 meczach Cracovię w I lidze. Po spadku Pasów – jak pisała encyklopedia FUJI – całkowicie wycofał się z pracy szkoleniowej.

Nabożeństwo żałobne odbędzie się w środę 24 stycznia o godz. 12:20 na cmentarzu Rakowickim w Krakowie.

hutnikkrakow.com, ST

Wspominając Zenona Barana

Niedawno zmarły Zenon Baran, zanim jeszcze wylądował na Suchych Stawach, a później był trenerem Cracovii, przeżył ciekawe chwile w Dąbskim. Z pomocy, a nade wszystko doskonałej pamięci Pana Zenona, skorzystaliśmy przed laty, przy opracowywaniu kolejnych monografii Małopolskiego Związku Piłki Nożnej. Oto fragmenty tamtych opracowań, swoją aktualizację starych tekstów niestety nanosi życie…

Ulubieńcy Dąbia

W 1949 Dąbski został przemianowany na Spójnię, a następnie Spartę. W 1955 otworzyła się jedna z szans powalczenia o II ligę, miało dojść do rozgrywki z Wartą Poznań. Jednak zamiast Dąbskiego do walki przystąpił Beskid Andrychów, choć wcześniej przegrał w Trzebini z Dąbskim 0-2. W tamtych czasach nikt nikomu nie tłumaczył się z dziwnych decyzji, GKKF również… Drużynę trenował Bronisław Żuwała. W bramce występował Edward Bębenek, którego bracia Stefan i Władysław uprawiali popularne w Krakowie uliczne wyścigi motocyklowe. Na obronie grał m.in. Julian Szymański, późniejszy prezes klubu. Towarzyszył mu Marian Pępkowski, który kończył karierę pod okiem Stanisława Lasiewicza w pobliskich Czarnych. W tej drużynie grali ponadto Zdzisław Zalman, Adam Mirek (potem trener młodzieży w Hutniku), Władysław Nowakowski (przez pokolenia szatny w Wiśle), Czesław Kofin, Leszek Budziakowski, Zygmunt Żupnik, a także już wspomniany późniejszy kapitan Hutnika i jego ceniony trener, Zenon Baran.

Osobny akapit należy się braciom Boczarskim. Tadeusz grał na skrzydle, Kazimierz na prawym łączniku. Ale któregoś dnia musiał się określić, ponieważ równolegle trenował boks w Cracovii. Stanął przed dylematem i wybrał ring. Walczył w reprezentacji Polski, jako legionista przywiózł brązowy medal z ME w Pradze ’57. Naoczni świadkowie przypominają, że meczom futbolisty Boczarskiego regularnie przyglądał się na Dąbskim inny znakomity pięściarz, Stanisław Czajęcki…

Później, zwłaszcza za czasów Karola Bieleckiego, dysponował Dąbski ciekawymi drużynami, o interesujących osobowościach, które umiały znaleźć dla siebie miejsce w silnych klubach. Na przykład kadrowicz Ryszard Krzyżanowski grał w Wawelu i Arkonii Szczecin. Także w Wawelu występowali Czesław Kołodziejczyk i Aleksander Warmuz. Oprócz Warmuza do Wisły, gdzie fatalnie złamał nogę, trafił młodszy brat Zdzisława Zalmana, Antoni. Wiesław Rusin, często mylnie nazywany Rusinkiem, strzelał gole w barwach Unii Tarnów, Wisły i Hutnika. Na lewym skrzydle Dąbskiego zaczynał Jerzy Reichel, który początkowo zachował tę pozycję w Cracovii, aż został w niej przekwalifikowany na defensora, co podtrzymano w Garbarni. W Hutniku odegrał znaczącą rolę Stanisław Wach. A kto wie, że w czasie studiów na krakowskiej WSWF zawodnikiem Dąbskiego był również Bogusław Hajdas, później bardzo znany szkoleniowiec?

W tych romantycznych czasach, jak zwykle zresztą, w klubie brakowało pieniędzy. Jednym ze źródeł utrzymania były potańcówki, które organizowano w tzw. Studzience…

(JC)

Moneta sędziego Majdana

Jeszcze w 1952 został nowohucki Hutnik dokooptowany do bardzo rozbudowanej II ligi, ale trudno tamten start potraktować poważnie. Okazja do normalnego awansu, w drodze sportowej rywalizacji, zrodziła się osiem lat później, w zarządzonym po meczach grupowych turnieju o awans. Uczestniczyło w nim sześć drużyn: Lublinianka, Górnik Wałbrzych, AKS Chorzów, Górnik Konin, Arka Gdynia i Hutnik. W ostatniej kolejce Lublinianka pokonała Górnika Wałbrzych i już była pewna swego. Z kolei dla Hutnika mogła otworzyć się dodatkowa szansa, ale pod warunkiem pokonania Arki. Ekipa z „Suchych Stawów” wygrała 2-1, zrównując się punktami z „żółto-niebieskimi”. Stosunek bramek był wyraźnie korzystny dla Hutnika, ale nie miało to żadnego znaczenia. PZPN zarządził, że mecz prawdy odbędzie się w samo południe 27 listopada 1960 na stadionie stołecznego Marymontu. Na jakiej podstawie, skoro nikt wcześniej nie widział regulaminu rozgrywek? Czy w ogóle był w nim zapis o dodatkowym meczu?

  • Pamiętam tę kawalkadę samochodów ciągnącą w kierunku Warszawy. Na „Kombinacie”, czyli w Hucie im. Lenina, zostały bodaj dwa autobusy. Resztę taboru udostępniono kibicom, ponadto wynajęto transport w „Orbisie”, a ilu jeszcze następnych sympatyków pojechało prywatnie na mecz… Ten długi pochód samochodów eskortowała gazikami milicja, był to niesamowity widok – wspominał jeden z uczestników meczu, napastnik Hutnika Jerzy Szydło. Kto jeszcze tworzył drużynę prowadzoną przez trenera Mariana Jabłońskiego, w przeszłości reprezentanta kraju? Bramki bronił Zenon Pajor, kuzyn znacznie słynniejszego Wiesława, który dopiero później sam trafił na Suche Stawy. W obronie grali Kazimierz Mielniczek, Janusz Czepczyk i Jerzy Król. Skromną, dwuosobową pomoc tworzyli Andrzej Piech i Zenon Baran (grubo potem trener Hutnika). Na skrzydłach ataku grali Zbigniew Kawula i Edward Kasprzyk (drukarz, wcześniej w Cracovii), na łącznikach Stefan Krupa i Jerzy Szydło, zaś Tadeusz Pudrzyński był środkowym napastnikiem.

Mecz Arka – Hutnik oglądało osiem tysięcy widzów. W ciągu dwóch godzin nie padła żadna bramka, za to dramatycznych scen było bez liku. Hutnik stworzył kilka świetnych okazji, mieli je Pudrzyński, Kawula i Szydło. Arka nie pozostała dłużna, m.in. bodaj po strzale młodszego z braci Gadeckich, Stanisława, piłka trafiła w słupek i wzdłuż linii bramkowej odbiła się od drugiego słupka… Po dogrywce znany arbiter ligowy, Wacław Majdan, zarządził losowanie. Brali w nim udział dwaj kapitanowie: Zenon Baran z Hutnika i Włodzimierz Baruch z Arki. Ciekawa sprawa, Baruch był rodowitym krakowianinem z podgórskiego Ludwinowa. Przywędrował na Wybrzeże wraz z innym krakusem z Czyżyn, Wiktorem Tynorem. Zaś trenerskim opiekunem duetu był pochodzący ze Zwierzyńca Edward Kołpa, który jednak w tym momencie już nie był szkoleniowcem Arki.

Losowanie, Majdan do Barana: – niech Pan wybiera. Baran: – niech wybierze kolega, bo ja wybierałem przed meczem. Baruch: – ja nie chcę wybierać. Majdan: – wobec tego zarządzam losowanie odnośnie prawa pierwszeństwa do właściwego losowania. Baran wybrał orzełka i za moment oniemiał. – Sędzia rzucił monetą, ale za siebie, w kierunku stojących zawodników Arki. Ktoś, być może Baruch, podniósł monetę i natychmiast skoczył z radości. Nic złego niby jeszcze się nie działo. Uspokoiłem kolegów, że właściwe losowanie będzie dopiero za chwilę. Ale arkowcy od razu pobiegli do szatni i zaczęła się awantura na cztery fajerki. Powiedziałem do Majdana, że przecież dopiero teraz ma losować. Sędzia jednak o niczym nie chciał słyszeć. Na boisku pojawił się strasznie zdenerwowany prezes Hutnika, Stanisław Wodziński. Za nim ktoś z PZPN, który zaczął uspokajać, że draka nie ma sensu, bo II liga i tak będzie powiększona. W chwili rozpaczy wierzyliśmy w te zapewnienia. Kiedy jednak słane do Warszawy petycje pozostały bez odpowiedzi, prezes Wodziński sam pojechał do PZPN. Hutnik podobno szukał wsparcia u premiera Józefa Cyrankiewicza. Arka natomiast u Piotra Jaroszewicza. W końcu sprawa ucichła i tą zimową porą zostaliśmy na lodzie.. – wspominał Zenon Baran, który detaliczny opis zdarzenia umieścił w pracy magisterskiej pisanej na jubileusz 20-lecia Hutnika.

Włodzimierz Baruch nie żyje od wielu lat, więc nie wyjawi tej tajemnicy. Z drużyny Hutnika odeszli stąd do wieczności Pajor, Czepczyk (później długoletni działacz KOZPN, współpracownik „Głosu Nowej Huty”, do rodziny Czepczyków po zmianie stosunków własnościowych należy „Hotel Europejski” przy ul. Lubicz), Piech, Kawula (był stomatologiem osiedlonym w Austrii, gdzie zmarł), Szydło, Kasprzyk i Pudrzyński. Poza tym, że protest wniesiony przez Hutnika został odrzucony przez centralę – reszta tej dziwnej sprawy pozostanie zagadką chyba już na wieki…

(JC)

Hits: 146

To top